Strona 1 z 5
Postrzeganie genealogów
: pt wrz 02, 2011 9:39 pm
autor: jarekf
Witam,
Czy zdarzyło się może Wam że osoby nie związane z naszym hobby dziwnie Was postrzegają. Czy uważają Was za wywoływacza dusz. Ostatnio miałem taki przypadek że pewna osoba unikała mnie bo bała się że ja jako genealog mogę sciągnąć jakiegoś ducha. Bardzo dziwna osoba i wogóle cała sytuacja. Czy zdarzyło się Wam coś podobnego ? To przykre że niektórzy tak Nas postrzegają.
Re: Postrzeganie genealogów
: pt wrz 02, 2011 10:01 pm
autor: Behem
Za dziwaczkę - owszem, bywam uważana. Za wywoływaczkę dusz - jeszcze nigdy. W moim pokoleniu (20-25 lat) historia jest mało popularna, a jeśli już, to raczej w postaci bractw rycerskich, więc siłą rzeczy grzebanie w archiwach jest postrzegane jako dziwne. Dziś np. 'powinnam być' na imprezie, a zamiast tego odcyfrowuję łacińskie zapisy ;-)
Niektórzy z rodziny zarzucają mi, że niepotrzebnie to robię, że mi to 'szkodzi'. Podejrzewam, że po trosze boją się własnej przeszłości - a nuż wynajdę coś kompromitującego?
Pozdrawiam, Agnieszka
Re: Postrzeganie genealogów
: pt wrz 02, 2011 10:12 pm
autor: Ynicz
U mnie w rodzinie oprócz jednej cioci nikt nie jest za genealogią.
Jest kilka osób "neutralnych", ale większość mówi, że mi to nie potrzebne.
Czasami jak rozmawiam ze znajomymi i zejdziemy na temat genealogii , to
zdanie jest podzielone. Często spotykam się z zapytaniem "Po co Ci wiedzieć
jak Twoi prapra mieli na imię?" . Oczywiście jeśli się tym nigdy nie będą zajmować, to
nie zrozumieją tego. Cóż tak wyszło, że moim hobby jest genealogia i nie zmienię tego

Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 12:00 am
autor: Krzysztof Rondo
Moi Drodzy;
nie przejmujcie się tym co ludzie gadają, szczególnie Ci młodzi - oni nie wiedzą co czynią albowiem najprawdopodobniej i w ich życiu przyjdzie kiedyś (na starość) taki moment, w którym i oni będą wracali do swej młodości, do dawnych miejsc zmienionych nie do poznania i przez innych już zapomnianych, do przeszłości, do... genealogii. Najczęściej jednak bywa tak, że sięgają po genealogię ludzie starzy, gdy nie mają już sił i jest za późno na zaczynanie tej wspaniałej przygody.
Ja szczególnie podziwiam tych, którzy parają się tym tematem mając dwadzieścia parę lub trzydzieści kilka lat - oni dojdą daleko, poznają swych przodków, będzie im to dawało ogromną satysfakcję i wtedy rówieśni będą na nich patrzyli z podziwem, będą im zazdrościli tej wiedzy unikalnej.
Pozdrawiam wszystkich młodych genealogów. Tak trzymać.
Krzysztof
Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 12:12 am
autor: Ynicz
Witaj Krzysztofie!
Ja za 2 tygodnie kończę 16 lat, a mój wywód przodków już liczy ponad 90 przodków.
Czasem rozmawiam z niektórymi osobami to są pełni podziwu, że ja tyle lat i już ponad
1000 osób w drzewie.
Być może na starość będę miał wielkie drzewo, które będzie zrobione "na maksa" i będą
wykorzystane wszelkie możliwe środki i księgi, ale oczywiście to tylko gdybanie.
Pożyjemy - zobaczymy. Co do odechcenia się , to odpada. Robię to już przeszło 4 lata,
a nadal każdy przodek i nowo odnaleziona rodzina mnie satysfakcjonuje.
Oczywiście w przyszłości będzie mi to sprawniej szło, chociażby dlatego, że moja babcia
pochodzi z Kresów, a akurat księgi z Łucka nie trafiły do USC w Warszawie, a
zostały w Łucku..
Będzie mi łatwiej też z powodu pieniędzy przeznaczanych na genealogię.
Co najważniejsze, zamierzam założyć rodzinę i mieć syna, który będzie mógł
podpisywać się przez całe życie moje nazwisko i żeby nie zanikło, bo kilka lat temu osób
takich było niecałe 100 (licząc osoby, które po ślubie były Marynicz - kobiety).
Mam nadzieję, że moja przyszła żona nie będzie miała nic przeciwko wydawaniu
pieniędzy na genealogię

Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 9:30 am
autor: Adam Leszczyński
W moim przypadku znajomi i Rodzina traktują to jako odnogę mojego głównego zboczenia- Historii.
Więc żadnego zdziwienia nie ma. Za to bardzo często są pytania jak zacząć, czy mogę im doradzić, pomóc.
Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 2:39 pm
autor: kubota74
Ja mam 18 lat. Zacząłem rok temu. Rodzina jest raczej za. Cieszą się że ktoś chce uporządkować te "rodzinne sprawy". Są wyjątki jak to w rodzinie :). Najbardziej byli zdziwieni jak znalazłem stare wiersze mojego pradziadka i jest odczytałem. Dodam tylko że wiersze leżały w rodzinnej miejscowości. Musiałem ja najmłodszy prawnuk przyjechać odszukać je i odczytać. Byście musieli widzieć ich zdumione miny. Bezcenne :))
Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 5:41 pm
autor: jarekf
Ja w genealogii siedzę już 3 lata a mam 22 lata. Ostatnio spotkałem się właśnie z takim postrzeganiem. Osoba ta kobieta po 40 żona szefa nie rozmawiała ze mną bo się bała że ja przez moje poszukiwania ściągnę na nią i na jej rodzinę jakiegoś ducha ( dziwactwo ) ale tak właśnie było.
Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 7:03 pm
autor: piotrowski79
Ja co najwyżej spotykam się z pytaniem "a po co Ci to?" i "co z tego będziesz miał?" .
Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 8:14 pm
autor: mietek_s
Największym zdziwieniem mojej rodziny było jak w ciągu siedmiu dni odnalazłem i nawiązałem kontakt z zaginionymi synami brata mojego dziadka. Jak spotkaliśmy się i jak opowiadali o czapce i epoletach kościuszkowskich, które przekazywane były w rodzinie z pokolenia na pokolenie.
Pozdrawiam Mietek
Re: Postrzeganie genealogów
: sob wrz 03, 2011 10:05 pm
autor: Bogumiła Skrzypczak
Moi bliscy przyzwyczaili się do moich "dziwactw" / a to haft ,ogródek,kwiaty,patchworki/ są jednak pełni podziwu,że udało mi się dotrzeć w ustalaniu naszych przodków do 1690r.,że zamawiam mikrofilmy u Mormonów /aż z Ameryki/,że odwiedzam parafie,cmentarze,archiwa.
Od kuzynek dostałam w prezencie dużo dokumentów nieżyjących członków ich rodzin/dowody osobiste,różne legitymacje,metryki,mnóstwo zdjęć ze ślubów,chrzcin,komunii/ ale żeby nie było tak pięknie - to mąż jednej z kuzynek nie pozwolił podać swoich danych /strach,głupota - nie wiem/ - metrykę urodzenia i akt ich ślubu mam z parafii , ale niesmak pozostał.
Re: Postrzeganie genealogów
: ndz wrz 04, 2011 5:36 pm
autor: Marek_W
To jest zalezne od tego, z kim rozmawiamy (przepraszam- polskie czcionki mi padly). Znajomi traktuja mnie jako nieszkodliwego dziwaka, ale zwieksza sie liczba pytan: jak daleko zaszles w poszukiwaniach? Moja mama koniecznie chce wiedziec skad pochodzimy, siostra taty wrecz zabronila mi sie informowac o czymkolwiek. Trzeba wszystkich zrozumiec i uszanowac ich stanowisko. Choc czasem boli, ze moje dzieci raczej to nic nie obchodzi, mam nadzieje ze na razie

Pozdrawiam ,Marek
Re: Postrzeganie genealogów
: ndz wrz 04, 2011 11:14 pm
autor: Magdalena Smolska Kwinta
U mnie w rodzinie reakcje są bardzo różne. Zazwyczaj spotykam się z wielkim zrozumieniem i chęcią pomocy w postaci udostępnienia zdjęć i rozmowy, ale zdarza się i tak, że moja pasja jest postrzegana jako zwykłe dziwactwo i niepotrzebne nikomu zajęcie. Nie zrażam się jednak, bo wiem, że nie ma takiej możliwości, żeby wszyscy lubili i interesowali się tym co ja.
Jak napotykam opór ze strony kogoś z rodziny to zostawiam na jakiś czas, a potem jak bumerang wracam z pytaniami i prośbą o pomoc. Zwykle udaje mi się nakłonić delikwenta do współpracy, choć nie raz jest to proces długotrwały i nie ukrywam mało przyjemny

I podobnie jak Marek mam nadzieję, że w przyszłości moja córka będzie kontynuować to co ja zaczęłam, a jeżeli nie ona to może następne pokolenie?
Re: Postrzeganie genealogów
: pn wrz 05, 2011 5:42 am
autor: bożena
Ja mam podobnie jak Magdalena. Niektórzy mówią daj sobie spokój, co z tego będziesz miała, albo tu nic się nie zgadza, gdy proszę popraw, uzupełnij, zapada cisza. Moje dzieci traktują to jako moje dziwactwo i wyśmiewają, a ja konsekwentnie drążę i ciągle szukam. Mam nadzieję że ktoś kiedyś pociągnie to dalej.
Najbardziej przykre są pytania przy indeksacji typu po co to robisz? za ile? ale jesteś głupia.

Re: Postrzeganie genealogów
: pn wrz 05, 2011 7:12 am
autor: Asiek
jarekf pisze:Witam,
Czy zdarzyło się może Wam że osoby nie związane z naszym hobby dziwnie Was postrzegają. Czy uważają Was za wywoływacza dusz. Ostatnio miałem taki przypadek że pewna osoba unikała mnie bo bała się że ja jako genealog mogę sciągnąć jakiegoś ducha.
Jest to chyba najbardziej absurdalne stwierdzenie, z jakim spotkałam się ostatnio, a w genealogii - w ogóle.
Ciekawe co ma powiedzieć archeolog czy historyk - przecież oni też wciąż grzebią się w przeszłości
Mnie się to nie zdarzyło ale nie miałabym nic przeciwko aby mieć kontakt ze zmarłymi członkami mojej rodziny. Pewnie by mogli niejedno szepnąć mi na ucho, choćby o tym gdzie żyli bo czasem są irytująco wręcz trudni do zlokalizowania
Generalnie - reakcje większości pozytywne lub neutralne. Niektóre znaleziska powodują podziw ale i zazdrość, że innym nie udało się złapać takiego bakcyla, choć chcieliby.
Jak chodzi o mnie - to jestem kontynuatorem poszukiwań, jakie zapoczątkował ponad 50 lat temu mój Dziadek. Mam nadzieję, że będę miała komu to wszystko zostawić
