Strona 1 z 1

Genealogia a biznes

: czw sty 09, 2014 7:42 am
autor: dziadek_m60
Witam.
Temat delikatny, niemniej interesujący.
Do poczytania przy porannej kawie.
http://biznes.newsweek.pl/korzenie-w-ce ... 6,1,1.html

Re: Genealogia a biznes

: czw sty 09, 2014 9:04 am
autor: Łucja
Ostatnie zdanie, cytat: "Czy prawdziwy myśliwy, zamiast tropić, wolałby, aby przyniesiono mu zwierzynę do domu?" (Stanisław Pieniążek).
Te bazy wszelkie opierają się na tym, że kilkadziesiąt złotych miesięcznie czy rocznie to i bezrobotny poświęci z zasiłku, raz w tygodniu będzie bez obiadu i jeszcze na zdrowie mu to wyjdzie. Ale żeby z takich danin po kilkadziesiąt złotych dobrze żyć, to trzeba mieć dużo tych co dają, proste. Minakowski sprzedaje w sumie produkt o bardzo małej wiarygodności, groch z kapustą, ale trudno byłoby powiedzieć, że jego praca nie jest pożyteczna, jest! Tylko może przesadnie naokoło opowiada jak to dobrze mu się z tego żyje.
"Tropienie" ma jednak szczególny urok. A w ogóle, to "czas nie goni", nie my teraz, to ktoś kiedyś to "coś" czego szukamy odszuka, ja nie muszę być "pierwsza". Kłopot w tym, że to "coś", to worek bez dna, bardzo mało osób zdaje sobie z tego sprawę.
A pasja kosztuje, obojętnie czy się komuś za poszukiwania płaci czy samemu płaci, w jazdach, w archiwach, ja już z takich "płatnych" archiwów zrezygnowałam, ale książki nadal kupuję i .. płaczę.

Łucja

Re: Genealogia a biznes

: pt sty 10, 2014 9:15 pm
autor: marksp
Choć profesjionaliści bardzo niechętnie uczestniczą aktywnie w forach amotorskich (należy
bardzo wyraźnie zaznaczyć ,że w Polsce nie ma oficjalnie zarejestrowanego zawodu Geneaolog lub tej specjalności- w przeciwiństwie do zawodu wróżka)
więc nie ma mowy o "żadnych zawodowcach" ,gdzie również na tyum forum podkreślano różnicę między profesjonalizmem a amatorstwem.
Jeśli zostanie utrwalony slogan "amatorzy" i "zawodowcy" to jedynie na szkodę dla tych amatorów(raczej nowicjuszy w genealogii).

W przedstawionym linku nie przytoczono ani jednego cytatu wypowiedzi o "kokosach" z genealogii jakie osiągnął krytykowany za swój wkład pracy
i wysiłek ,aby zinteresować genealogią. Temat "bardzo dobry" ,każdy chciałby wywodzić się z rodziny królewskiej, bądź minimum szlacheckiej.
Przezecież to nobiltacja.Popatrzcie "pochodzę od Mieszka I".W przełożeniu na dzisiejsze -Na kolana "chamie" ,widzidsz co mam na czole
wytatuowana(potomek królewski).I to właśnie zainspirowało innych do poszukiwań,może nie potomka kólewskiego ,ale co najmniej potomek znaczącej "persony"

Można się zgodzić ze stwierdzeniem ,że genaalogia to nie upolowamna zwierzyna podana "gotowa na tacy" nie jest tak atrakcyjana(też
jestem przeciwnikiem odbierania satysfakcji "polującemu"). Ważnym również jest fakt ,aby "nie polować" na ślepo i we mgle. Strzał w to co
było "podobne" po wilu latach (nabierania doświadczenia w poszukiwanich) okazuje się jedynie "Pudło")zmusza pomownie do poszukiwań właściwego tropu.

Ponownie odżyła tendencja (wszyscy to potomkowie szlachty i Jaśnie oświeconych).Żadne późniejsze reformy próbujądce zrównać klasy społeczne
można uznać za niepotrzebne ,wręcz szkodliwe.Niezbyt wielu i niezbyt chętnie przyznaje się do pochodzenia z tzw."pospólsta" ,to przecież ujma dla
dziś zdobytego statusu społecznego.
marksp