Paradoksalnie, chciałam Was na początek wysłać zagranicę

Sama byłam na takich wycieczkach na Litwie i na Ukrainie. Wycieczka 3-4 dniowa, zakupiona oczywiście w polskim biurze podróży (dzięki temu mamy polskojęzyczną obsługę oraz ubezpieczenie). Od razu powiem, że wycieczki mają spory program, a pierwszego dnia jest wyjazd - w zależności gdzie kto wsiada - między 2 a 4 w nocy. Potem kilka godzin w autokarze i cały dzień na nogach (często w upale). Dzieje się tak dlatego, że sporą część z wartości wycieczki zabiera wynajem hotelu (stąd moje walutowe spostrzeżenia na początku). W każdym razie pierwszy dzień jest najgorszy i jeśli ktoś z was nie ukończył Biegu Rzeźnika z dobrym czasem, to polecam wsiąść na ostatnim przystanku przed granicą. Oczywiście generuje to dodatkowe koszty - konieczność przyjazdu własnym transportem oraz wynajęcie pokoju na dwie noce (wyjazd i powrót), ale moim zdaniem się opłaca.
Jeśli ktoś z Was nie wyjeżdżał na wschód to informuję, że za naszą granicą kończy się nasza strefa czasowa. Przekraczając granicę trzeba przesunąć wskazówki zegara (i następnego dnia wstać godzinę wcześniej). Przekroczenie granicy z Litwą jest - wiadomo - bez problemowe i bez kolejkowe. Wycieczki jednak muszą wykupić jakieś dokumenty, dlatego trochę czasu się traci. W przypadku mojej wycieczki był jeszcze postój na wymianę walut, przy czym ja jechałam przed przyjęciem przez Litwę euro.
Jak jest na granicy z Białorusią - nie wiem, nie byłam. Wiem jednak, że od października zeszłego roku są (miały być) duże ułatwienia w ruchu turystycznym.
Granica z Ukrainą - to duża kolejka. Potrzebny jest paszport. Myśmy byli przed 5-tą na granicy, a przekroczyliśmy ją ok. 11-tej. Bo nam się udało i była mała kolejka. Proszę wziąć ten fakt pod uwagę, bo większość wycieczek do Lwowa jest jednodniowych. Do Lwowa przyjeżdża się przeważnie koło południa, albo później. I potem maraton po mieście, którego nie da się obejrzeć w tak krótkim czasie. Tym bardziej, że przecież jeszcze zaplanowana jest spora przerwa (to dla handlarzy i wielbicieli bazarów), a czasem także opera (tak jakby u nas nie było). Ja we Lwowie nie byłam, ale z tego co mi opowiadało kilka osób, najlepiej wybrać się tam z wycieczką 3-dniową weekendową.
Aha, Ukrainę polecam tylko i wyłącznie w zorganizowanych wycieczkach. Większość zamków czy miejsc turystycznych leży z dala od autostrady. A na Ukrainie naprawdę mają okropną nawierzchnię (dziura na dziurze !) - szkoda samochodu!
Skąd pomysł na wyjazd na wschód ? Nie, moi przodkowie nie pochodzą z tych terenów. Ale to kiedyś była Polska i został tam kawał naszej historii. Na Litwie zwiedziłam Kowno, Wilno i Troki. Mało. Chciałoby się więcej.
Fotki: Zamek w Trokach., Wilno 1, Wilno 2, Wilno 3
Ukraina to podróż po Podolu. Widziałam m.in. zamek w Chocimu, nietypowy, bo nie zbudowany na wysokiej skale, a wręcz odwrotnie. Z Sobieskim związany jest też zamek w Olesku. Zamek, w którym na świat przyszło dwóch polskich królów: Wiśniowiecki i wspomniany Sobieski. Byłam również w Wiśniowcu i Zbarażu. Ale najbardziej podobał mi się Kamieniec Podolski, w którym zginął pan Wołodyjowski (ten prawdziwy) oraz Krzemieniec, gdzie urodził się Julek Słowacki i jest wzgórze Bony.
Kawał historii. Fajnie jest ją poczuć.
A Wy ? Gdzie byliście (gdzie się wybieracie) ?
Gniezno ? Studzianki ? a może Westerplatte ?