wojtekwil1912 pisze:Niezły baobab !!! – 24 tysiące ludzi w drzewie to już coś. Gratuluje.
Czym się kierujesz kiedy łączysz poszczególne osoby ? Czy dokumentujesz każdą osobę dodając ją do drzewa. Co z osobami żyjącymi a ujętymi w drzewie, czy starasz się o ich zgodę lub poinformowanie ich iż zostali ujęci przez ciebie ? Jak odnosisz się do wywodów zawierających koligację z pierwszymi władcami Polski ? Czy to już nie megalomania ?
Ja mam dopiero 1650 osób w tym ponad 700 to przodkowie.
Zapraszam na stronę
http://www.wilski.dbv.pl/ gdzie opublikowałem wypis osób ze swojego drzewa.
Pozdrawiam Wojtek Wilski
Wojtku; ja tez kiedyś miałem w swym drzewie 1650 osób i ponad 700 przodków, a teraz mam dokładnie 24257 osób, w tym małżeństw (rodzin) 11614, a przodków 3223.
Tak, każdą osobę wprowadzoną do bazy staram się opisać choćby kilkoma zdaniami, a czasem są to całe elaboraty wielostronicowe, umieszczam też w miarę możliwości fotografie lub ryciny tych osób, ew. fotografie ich nagrobków i epitafia.
Osoby żyjące i ujęte w drzewie nie mają absolutnie żadnych do mnie pretensji, wręcz przeciwnie, są one b. zadowolone z tego, że jestem taką „ciotką rodzinną”, która „wszystko wie” o bliskiej i dalszej rodzinie, o historii rodzinnej, że zbieram i gromadzę pamiątki rodzinne, oni nawet pomagają mi jak potrafią, każdy na swój sposób. Zwróć uwagę na to, że ja, w przeciwieństwie do Ciebie, nie umieszczam żadnych informacji genealogicznych w internecie (od czasu do czasu jedynie nt. poszczególnych osób napiszę artykuł pod warunkiem, że ukaże się on drukiem w prasie). Rodzina jest zachwycona tym co robię, bowiem co pewien czas dostają ode mnie uzupełniony wywód swych przodków, i każdy z nich przechowuje te moje papiery wśród najcenniejszych pamiątek rodzinnych. Już moja prababka i babka zajmowały się genealogią i jakąż ja mam czasem frajdę, gdy u „odnalezionego” przeze mnie krewnego znajduję, w jego szufladzie lub w specjalnym albumie, dokument pisany dobrze znanym mi pismem odręcznym mej babci, który zawsze zaczyna się od słów: „Matka nasza w roku 1924 spisała tą historię rodzinną poczynając od swego prapradziada Antoniego, kasztelana liwskiego…”, itd., itd.
Megalomania? Co też Ty mi tu suponujesz?
Zadam Ci pytanie; w którym miejscu kończy się genealogia, a zaczyna megalomania? Czy Ty jesteś już blisko tej granicy niewidocznej i nie zdefiniowanej przez nikogo dotychczas na świecie, czy uważasz, że ja ją przekroczyłem?
Czy to moja wina, że mam taką wiedzę i takie szczęście, iż moja genealogia sięga daleko dalej niż do Mieszka I-go? Czy to już jest źle, czy może jest jeszcze dobrze? Powiem więcej; nie trzeba sięgać wstecz aż do Mieszka I-go aby mieć koligacje rodzinne ze wszystkimi rodami królewskimi w Europie, w tym z carem Symeonem II - wystarczy mieć wśród przodków Baśkę Krasińską, to wszystko, i nic więcej.
Na Twoją stronę zajrzę wieczorkiem.
Krzysztof