O pałacu w Kopicach i "Śląskim Kopciuszku"
: pn kwie 28, 2008 10:42 am
W sąsiednim wątku "radziwiłowskim", Monika wspomniała o pałacu w Kopicach. Mnie również urzekła ta monumentalna ruina i historia z nim związana. Dwa lata temu, na Genebase napisałem taki króciutki tekst poświęcony temu tematowi. Pozwolę sobie go tutaj przytoczyć.
Od kilku lat dość często bywam na Opolszczyźnie. Jak tylko czas pozwala, odwiedzam urocze zakątki, naszpikowane zabytkami, jak dobry keks bakaliami.
Szczególnie lubię Kopice. Ruinę olbrzymiego pałacu, zaliczanego niegdyś do najwspanialszych w Europie. O samym pałacu, jego historii, architekturze, dawnej świetności
i obecnym smutnym losie, można mówić godzinami. Blog jednak ma ograniczenia literkowe, więc opowiem o ludziach związanych z tym zabytkiem.
Zafascynowała mnie opowieść o prawdziwym, "śląskim Kopciuszku". Nie jakimś tam wymyślonym, a najprawdziwszym, związanym z tą ziemią, z jej historią.
Mowa o Joannie Gryczik, która urodziła się w ubogiej rodzinie, a została spadkobierczynią jednej z największych fortun śląskich. Jej życiorys oplatają legendy. Podam tutaj wersję opartą o materiały publikowane przez Towarzystwo im. Karola Goduli.
Joasia urodziła się w 1842 r. w Porębie koło Rudy Śląskiej. W wieku 3 lat pojawia się w domu śląskiego magnata przemysłowego Karola Goduli, którego postać po stokroć warta jest osobnego przypomnienia.
W jaki sposób tam trafiła, do dzisiaj nie bardzo wiadomo. Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że jej matka Antonina, po śmierci swego męża Jana, komornika pracującego w zakładach cynkowych Goduli, poprosiła gospodynię przemysłowca panią Emilię Lukas o opiekę nad córką.
Godula do tego stopnia polubił dziewczynkę, że zatrudnił specjalnie dla niej domowego nauczyciela M. Kulanka.W kwietniu 1848 roku ciężko chory udał się na leczenie do Wrocławia zabierając ze sobą Joasię. Dzień przed swoją śmiercią sporządził testament przed komisją sądową. Jego wykonawcą został przyjaciel, doradca i prawnik - Maksymilian Scheffler. Spadkobierczynią niemal całego, olbrzymiego majątku została 6 letnia Joanna, którą zaraz okrzyknięto "śląskim Kopciuszkiem".
Aby dać pewne wyobrażenie o jakich pieniądzach mowa dodam, że na majątek Karola Goduli składało się 19 kopalń galmanu, 40 kopalń węgla kamiennego, 3 huty cynku, udziały w innych zakładach górniczo-hutniczych, majątki ziemskie: Szombierki, Orzegów, Bujaków, Bobrek i Paniowy. Jego wartość szacowano w zależności od źródeł na 2 do 8 milionów talarów. Roczne dochody z samych zakładów przewyższały wartość całej ordynacji Zamoyskich.
Spadkobiercy Goduli próbowali obalić jego testament, a gdy to się nie udało, jawnie słali groźby pod adresem dziewczyny, organizując nawet zamachy na jej życie. Obawiając się o jej bezpieczeństwo opiekunowie umieścili ją w klasztorze Urszulanek we Wrocławiu.
Po opuszczeniu klasztoru Joanna zamieszkała w domu Maksymiliana Schefflera, który rozpoczął starania o uzyskanie dla niej tytułu szlacheckiego, co zakończyło się sukcesem. Z rąk króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV otrzymała tytuł szlachecki i nazwisko Gryczik von Schomberg-Godulla. W roku 1858 w wieku 16 lat hrabina Joanna poślubiła Reischgrafa Hansa Ulryka von Schaffgotscha przedstawiciela jednego z najwybitniejszych rodów na Śląsku. Schaffgotschowie, spowinowaceni z Piastami swe początki wywodzili z mrocznych dziejów XII wieku.
Różniło ich wszystko - on raczej niemajętny ze wspaniałym nazwiskiem i koligacjami z europejskimi dynastiami, a ona córka służącej, ale za to bajecznie bogata, z dopiero co zdobytym tytułem szlacheckim.
Choć mariaż był planowany, to podobno okazał się niezwykle udany. W szczęściu i wzajemnej miłości przeżyli ze sobą kilkadziesiąt lat. Może dlatego, iż posag Joanny do śmierci pozostał jej własnością.
Po ślubie państwo młodzi w 1859 roku sprowadzili się do specjalnie dla nich kupionych Kopic. Pięć lat później powstał pałac, który swym bogactwem szybko zyskał sławę w całym kraju. Była to iście bajkowa budowla, nad którą pracował słynny architekt Karl Ludeck.
Kopice z imponującym 100 hektarowym parkiem, dziełem życia królewskiego dyrektora ogrodów Wiktora Hempla, stały się miejscem często odwiedzanym przez arystokrację. Bywali tu książęta i baronowie. Już sam opis pałacu, jego wyposażenia i atrakcji jakie czekały na gości w parku, przyprawia o zawrót głowy.
W ciągu swego życia Joanna pomnożyła odziedziczony majątek kilkakroć, angażując się w szereg przedsięwzięć ekonomicznych i społecznych, stając się godną następczynią Karola Goduli.
Wzniosła wiele kościołów, szkół, szpitali, sierocińców i ochronek na Górnym Śląsku. Była znanym mecenasem sztuki. To jej Gustaw Morcinek poświęcił powieść "Pokład Joanny".
Zmarła w 1910 roku w ukochanych Kopicach. W testamencie zapisała znaczne sumy na rzecz służby pałacowej, sióstr szarytek we Wrocławiu oraz dla zakładów głuchoniemych we Wrocławiu i Raciborzu.
Smutne zakończenie dopisało życie. Wspomniał o tym w swoim wystąpieniu w Senacie, senator Stanisław Nicieja. W 1958 roku, po podpaleniu i ograbieniu pałacu przez nieznanych sprawców, z kaplicy pałacowej wyrzucono zmumifikowane zwłoki Joanny i Urlicha Schaffgotschów, które przez długi czas poniewierały się po parku i pływały w fosie pałacowej.
Dopiero z inicjatywy miejscowego księdza, szczątki ich pochowano w zbiorowej mogile obok ich kaplicy. Potomkowie żyją do dziś za granicą. Do Kopic nie przyjeżdżają.
Od kilku lat dość często bywam na Opolszczyźnie. Jak tylko czas pozwala, odwiedzam urocze zakątki, naszpikowane zabytkami, jak dobry keks bakaliami.
Szczególnie lubię Kopice. Ruinę olbrzymiego pałacu, zaliczanego niegdyś do najwspanialszych w Europie. O samym pałacu, jego historii, architekturze, dawnej świetności
i obecnym smutnym losie, można mówić godzinami. Blog jednak ma ograniczenia literkowe, więc opowiem o ludziach związanych z tym zabytkiem.
Zafascynowała mnie opowieść o prawdziwym, "śląskim Kopciuszku". Nie jakimś tam wymyślonym, a najprawdziwszym, związanym z tą ziemią, z jej historią.
Mowa o Joannie Gryczik, która urodziła się w ubogiej rodzinie, a została spadkobierczynią jednej z największych fortun śląskich. Jej życiorys oplatają legendy. Podam tutaj wersję opartą o materiały publikowane przez Towarzystwo im. Karola Goduli.
Joasia urodziła się w 1842 r. w Porębie koło Rudy Śląskiej. W wieku 3 lat pojawia się w domu śląskiego magnata przemysłowego Karola Goduli, którego postać po stokroć warta jest osobnego przypomnienia.
W jaki sposób tam trafiła, do dzisiaj nie bardzo wiadomo. Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że jej matka Antonina, po śmierci swego męża Jana, komornika pracującego w zakładach cynkowych Goduli, poprosiła gospodynię przemysłowca panią Emilię Lukas o opiekę nad córką.
Godula do tego stopnia polubił dziewczynkę, że zatrudnił specjalnie dla niej domowego nauczyciela M. Kulanka.W kwietniu 1848 roku ciężko chory udał się na leczenie do Wrocławia zabierając ze sobą Joasię. Dzień przed swoją śmiercią sporządził testament przed komisją sądową. Jego wykonawcą został przyjaciel, doradca i prawnik - Maksymilian Scheffler. Spadkobierczynią niemal całego, olbrzymiego majątku została 6 letnia Joanna, którą zaraz okrzyknięto "śląskim Kopciuszkiem".
Aby dać pewne wyobrażenie o jakich pieniądzach mowa dodam, że na majątek Karola Goduli składało się 19 kopalń galmanu, 40 kopalń węgla kamiennego, 3 huty cynku, udziały w innych zakładach górniczo-hutniczych, majątki ziemskie: Szombierki, Orzegów, Bujaków, Bobrek i Paniowy. Jego wartość szacowano w zależności od źródeł na 2 do 8 milionów talarów. Roczne dochody z samych zakładów przewyższały wartość całej ordynacji Zamoyskich.
Spadkobiercy Goduli próbowali obalić jego testament, a gdy to się nie udało, jawnie słali groźby pod adresem dziewczyny, organizując nawet zamachy na jej życie. Obawiając się o jej bezpieczeństwo opiekunowie umieścili ją w klasztorze Urszulanek we Wrocławiu.
Po opuszczeniu klasztoru Joanna zamieszkała w domu Maksymiliana Schefflera, który rozpoczął starania o uzyskanie dla niej tytułu szlacheckiego, co zakończyło się sukcesem. Z rąk króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV otrzymała tytuł szlachecki i nazwisko Gryczik von Schomberg-Godulla. W roku 1858 w wieku 16 lat hrabina Joanna poślubiła Reischgrafa Hansa Ulryka von Schaffgotscha przedstawiciela jednego z najwybitniejszych rodów na Śląsku. Schaffgotschowie, spowinowaceni z Piastami swe początki wywodzili z mrocznych dziejów XII wieku.
Różniło ich wszystko - on raczej niemajętny ze wspaniałym nazwiskiem i koligacjami z europejskimi dynastiami, a ona córka służącej, ale za to bajecznie bogata, z dopiero co zdobytym tytułem szlacheckim.
Choć mariaż był planowany, to podobno okazał się niezwykle udany. W szczęściu i wzajemnej miłości przeżyli ze sobą kilkadziesiąt lat. Może dlatego, iż posag Joanny do śmierci pozostał jej własnością.
Po ślubie państwo młodzi w 1859 roku sprowadzili się do specjalnie dla nich kupionych Kopic. Pięć lat później powstał pałac, który swym bogactwem szybko zyskał sławę w całym kraju. Była to iście bajkowa budowla, nad którą pracował słynny architekt Karl Ludeck.
Kopice z imponującym 100 hektarowym parkiem, dziełem życia królewskiego dyrektora ogrodów Wiktora Hempla, stały się miejscem często odwiedzanym przez arystokrację. Bywali tu książęta i baronowie. Już sam opis pałacu, jego wyposażenia i atrakcji jakie czekały na gości w parku, przyprawia o zawrót głowy.
W ciągu swego życia Joanna pomnożyła odziedziczony majątek kilkakroć, angażując się w szereg przedsięwzięć ekonomicznych i społecznych, stając się godną następczynią Karola Goduli.
Wzniosła wiele kościołów, szkół, szpitali, sierocińców i ochronek na Górnym Śląsku. Była znanym mecenasem sztuki. To jej Gustaw Morcinek poświęcił powieść "Pokład Joanny".
Zmarła w 1910 roku w ukochanych Kopicach. W testamencie zapisała znaczne sumy na rzecz służby pałacowej, sióstr szarytek we Wrocławiu oraz dla zakładów głuchoniemych we Wrocławiu i Raciborzu.
Smutne zakończenie dopisało życie. Wspomniał o tym w swoim wystąpieniu w Senacie, senator Stanisław Nicieja. W 1958 roku, po podpaleniu i ograbieniu pałacu przez nieznanych sprawców, z kaplicy pałacowej wyrzucono zmumifikowane zwłoki Joanny i Urlicha Schaffgotschów, które przez długi czas poniewierały się po parku i pływały w fosie pałacowej.
Dopiero z inicjatywy miejscowego księdza, szczątki ich pochowano w zbiorowej mogile obok ich kaplicy. Potomkowie żyją do dziś za granicą. Do Kopic nie przyjeżdżają.