Czy spotkaliście się z takim pojęciem wśród genealogów, czy ktoś prowadził kiedyś takie badania?
Objaśniam; Dawniej młodego ucznia, chłopca brano do terminu, na naukę, wchodził do domu mistrza, często tam mieszkał, potem po latach wychodził zdobywał doświadczenia gdzie indziej, czasem zostawał , przejmował firmę lub otwierał swoją, sam zostawał mistrzem. Mógł związać się z rodzina mistrza lub być traktowany jak adoptowany syn. Na pewno był spadkobiercą pewnej linii przekazu, wiedzy, technologii, kultury, w długiej linii mistrzów, czasem zostawało mu po tym nazwisko,; Mielczarek, Kowalczyk, Bednarz, itd. Powstawały z tej drogi dokumenty, wpisy do ksiąg brackich, miejskich, ślady adresowe, dyplomy. Można się cofnąć w tej linii wiedzy, nawet daleko. Czy ktoś z was tego próbował? I czy to będzie jeszcze genealogia?

Pozdrawiam Lutek