UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo

Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Rozmowy na temat cmentarzy, pomników, zabytków itd.

Moderator: Moderatorzy


Awatar użytkownika

AUTOR TEMATU
Fronczak Waldemar
Posty: 2085
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
Lokalizacja: Łódź
Podziękował/a: 15 razy
Podziękowano: 235 razy
Kontakt:

Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Fronczak Waldemar » czw maja 28, 2009 1:09 am

Nie, nie będzie o grobie Witkacego, ale o podobnych przypadkach, które spotkałem w swoich wędrówkach :)
Czasami stając przed jakimś pomnikiem znanej postaci, nie zdajemy sobie sprawy, że stoimy przed zagadką. Już nie raz bowiem bywało, że pochowano nie tę osobę, której nazwisko uwidocznione jest na nagrobku, podczas gdy "nieboszczyk" miał się całkiem dobrze i nawet nie wiedział, że wystawiono mu całkiem gustowny nagrobek.
Dzisiaj podam jeden z przykładów, a kolejne opiszę w miarę wolnego czasu. Być może i inni forumowicze dorzucą, jakieś ciekawe przypadki?

Piotrków Trybunalski.
Na miejscowym cmentarzu możemy zobaczyć płytę nagrobną upamiętniającą straconych przez Rosjan powstańców styczniowych.
Wśród wielu nazwisk wymieniony jest także Józef Grekowicz, pułkownik.
Poniżej zamieszczam zdjęcie autorstwa Piotra Gapińskiego.
Obrazek
Rzecz w tym, że wymieniony tu bohaterski dowódca powstańczy wcale nie zginął.
Zmarł dopiero w 1912 roku i został pochowany na cmentarzu Łyczakowskim.
Józef Adam Grekowicz (1834-1912) pułkownik, organizator oddziałów powstańczych, uczestnik bitew pod Radomskiem, Miechowem, Szklarami, Igołomią i Fajsławicami, po upadku powstania ukończył na emigracji studia i stał się cenionym specjalistą w zakresie budowy trudnych linii kolejowych (Turcja, Bułgaria, San Domingo, Martynika). W 1886 r. mógł już bez obawy aresztowania powrócić do Galicji. Jego córka Michalina Hausnerowa była dziennikarką i literatką, współpracowała szeroko z prasą lwowską, działała w Syndykacie Dziennikarzy Lwowskich. Była też autorką pierwszego przewodnika po Huculszczyźnie.
Waldemar Fronczak
Po ojcu Kurp, po matce Księżak

Odwiedź : http://www.biurowaldi.pl/

Awatar użytkownika

irena
Posty: 184
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 8:22 am
Lokalizacja: włocławek
Podziękował/a: 12 razy
Podziękowano: 24 razy

Re: Cmentarne pomyłki

Post autor: irena » czw maja 28, 2009 10:46 am

Witam
Może nie w tym miejscu , ale skoro Waldek podaje informację o powstańcu styczniowym pułkowniku – Józefie Adamie Grekowiczu /1834- 1912/ dodam ,że w książce P.t. Cmentarz Łyczakowski we Lwowie w latach 1786 – 1986 aut. Stanisław Sławomir Nicieja –wyd.1990 , podaje ,iż najsłynniejszą kwaterą starej części cmentarza Łyczakowskiego jest „górka powstańców 1863/1864” , nazywana też „ cmentarzykiem powstańców styczniowych” … Jest to zaciszne miejsce , na którym w 18 rzędach, pod przeważnie prostymi ,żelaznymi krzyżami, spoczywa 230 powstańców styczniowych. Jak dalej podaje , grób pułkownika Józefa Adama Grekowicza – znajduje się w X Rzędzie.
Byłam na tym cmentarzu w 1985r. ,ale wówczas jeszcze , przewodnik zaprowadził nas tam ukradkiem, poza planem wycieczki i nie było możliwości , by dotrzeć do tego miejsca. Zaprowadził nas tylko do grobu Marii Konopnickiej i Gabrieli Zapolskiej – groby znajdujące się w nieodległej części od bramy wejściowej.
Książka zawiera indeks nazwisk osób spoczywających na tym Cmentarzu.

Pozdrawiam serdecznie
Irena

Konopiński /Knopiński/,Konopa, Łuczak, Matuszak, Panka,Śmigielski, Zajączkowski.

Awatar użytkownika

AUTOR TEMATU
Fronczak Waldemar
Posty: 2085
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
Lokalizacja: Łódź
Podziękował/a: 15 razy
Podziękowano: 235 razy
Kontakt:

Re: Cmentarne pomyłki

Post autor: Fronczak Waldemar » czw maja 28, 2009 6:52 pm

Gdy zaczynałem zbierać materiały do historii jednego z moich kuzynów, chłopa z Jacochowa w parafii Pszczonów – Wawrzyńca Rykały, nawet nie przypuszczałem, że spotka mnie dodatkowa przygoda.
Ale zacznijmy od początku. Nie będę zanudzał Was szczegółami, chociaż są one interesujące z historycznego punktu widzenia, bo nie to jest głównym przedmiotem tej tajemniczej historii.
Jak już napisałem, jeden z moich dalszych krewnych Wawrzyniec Rykała, stał się przedmiotem mojego szczególnego zainteresowania, a to ze względu na swój udział w Powstaniu Styczniowym.
Ba, udział ten był na tyle znaczący, a może raczej symboliczny, że Wawrzyniec doczekał się swojego pomnika. Postawiono go w Cyrusowej Woli na miejscu bitwy, w której poległ. I chociaż nie było na nim jego nazwiska, to wszyscy wiedzieli, że z cokołu spogląda na nich wąsata twarz Wawrzyńca Rykały. Pomnik stanął jeszcze przed II wojną. Później zniszczyli go Niemcy. Odbudowano go w setną rocznicę bitwy, która miała miejsce 4 września 1863 roku..

Poniżej pomnik w Cyrusowej Woli z wyobrażeniem Wawrzyńca Rykały, mogiła powstańcza na cmentarzu w Kołacinku, gdzie pochowany miał być min. Paul Ganier d`Abin i tablica z nazwiskami poległych.
Obrazek Obrazek Obrazek

Poniżej zamieszczam króciutkie fragmenty z opisu samej bitwy. Pochodzą one ze strony http://WWW.dobroni.pl
„Na początku bitwy poległ kapitan Poul Garnier D’Abin, dowództwo z dużym sukcesem przejęli porucznik Kwiatkowski i S.J. Brawurą w bitwie pod Wolą Cyrusową wyróżnił się Sokołowski wykonując atak posłał naprzód oddział kawalerii, a za nią kolumnę piechoty. Pomimo silnego ataku powstańcy zmusili nieprzyjaciela do cofnięcia się w głąb lasu. Sukcesem było zagwożdżenie jednej z armat. (…)W czasie tego odwrotu stracili 28 towarzyszy broni zaś 50 z nich zostało rannych. Wśród nich byli znakomici oficerowie: kapitan Garnier, porucznik Hahn, Janicki, Zaleski, Drewnowski. Na niezwykły szacunek i pamięć zasłużył Wawrzyniec Rykała, odznaczający się męstwem i heroiczną odwagą. Na otwartym polu dokonał ataku z kosą w ręku na armaty rosyjskie. Nie rozstrzygnięta bitwa zakończyła się o godzinie 20.”

Podobne opisy znajdziemy także w literaturze przedmiotu. Mam więc swojego bohaterskiego kuzyna, który walczył pod dowództwem Francuza, Paula Ganier d`Abina i wraz z nim poległ.
Pochowani zostali w 1863 roku w mogile na cmentarzu parafialnym w Kołacinku. Tam też wpisano ich do księgi zmarłych i obok innych, nazwiska ich figurują na pamiątkowej mogile.
Pozostawmy na boku historię działań powstańczych na terenie łowickiego, tworzenie się oddziałów i udział w tym wszystkim Wawrzyńca Rykały.

Zaintrygował mnie ów Francuz, który z takim poświeceniem bił się za naszą sprawę. Kim był? Wszak w powstaniu mieliśmy wiele przykładów ofiarności cudzoziemców, ale ten interesował mnie szczególnie, bo to pod jego rozkazami służył mój chorąży - kosynier.

W ruch poszły książki i pamiętniki z epoki. Już miałem skompletowaną niemal całą bohaterską biografię Francuza, gdy nagle wpadł mi w ręce artykuł z dziennika „Czas” z 1873 roku w którym główną rolę odgrywa bohater spod Cyrusowej Woli, Ganier d`Abin, obejmujący właśnie po dokonanym przewrocie, urząd dożywotniego prezydenta Republiki Dominikańskiej. Ale oddajmy głos gazecie („Czas”, środa 12 listopada 1873 r. nr 260):

„Nowy prezydent Republiki San Domingo zowie się Ganier d`Abin; osobliwe przechodził on koleje życia, jeśli mamy wierzyć dziennikowi „Gazetce des Tribunaux”. Zowie się on po prostu Ganier, był synem tkacza czy też winiarza gdzieś na prowincji, młodym chłopcem przybył do Paryża i zaczął się uczyć stolarki, potem widziano go już urzędnikiem kolei północnej z płacą 125 fr. miesięcznie. Ścigany sądownie za przybranie tytułu, którego nie posiadał i za noszenie orderów , uszedł do Włoch i zaciągnął się do armii papieskiej. Stamtąd przeniósł się w 1863 roku do Polski i brał udział w powstaniu. Rzeczony dziennik powiada, że Ganier został pułkownikiem kosynierów i że pewnej nocy podpalił i zrabował jakiś dwór, a z łupem swym opuścił Polskę i przedarł się do Ostendy. Zapewne ta jego kampania w Polsce należy do zmyśleń (raczej upozorował śmierć pod Cyrusową Wolą. Przyp. mój). Z Ostendy na okręcie angielskim popłynął do Syjamu. Powiodło mu się tam uzyskać posłuchanie u króla, który go wnet polubił i mianował kapitanem przybocznej straży. Pewnego dnia nie wypłaciwszy żołdu swym żołnierzom i pożyczywszy od kupca niemieckiego, który go tam przywiózł 2.000 dolarów, odpłynął do Francji. Było to w roku 1870. Ganier został pułkownikiem w oddziale Garibaldiego, a 18 marca 1871 mianowany został przez Komitet Centralny dowódcą 18-tej dywizji wojskowej czyli Montmartre. Ta część żywota Ganiera opiera się na dokumentach. Ganier przybrał tytuł jenerała”

Na tym urywam ten wielce malowniczy opis żywota naszego bohatera spod Cyrusowej Woli, który może posłużyć za kanwę dobrego scenariusza filmowego.
Jego udział u Garibaldiego i później w Komunie Paryskiej jest potwierdzony dokumentami. Tak więc mamy tu arcyciekawy przykład historii awanturnika, żołnierza, oszusta i bohatera w jednym.

Pozostaje pytanie, kto i jak zidentyfikował zwłoki zapisane w księdze parafialnej Kołacinka pod nazwiskiem Ganiera? W mogile pochowano 45 powstańców z czego znanych jest tylko 16 nazwisk, a właściwie to teraz tylko15.
Waldemar Fronczak
Po ojcu Kurp, po matce Księżak

Odwiedź : http://www.biurowaldi.pl/

Awatar użytkownika

AUTOR TEMATU
Fronczak Waldemar
Posty: 2085
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
Lokalizacja: Łódź
Podziękował/a: 15 razy
Podziękowano: 235 razy
Kontakt:

Re: Cmentarne pomyłki

Post autor: Fronczak Waldemar » sob wrz 08, 2012 11:28 pm

Od napisania powyższego tekstu o awanturniku-bohaterze Paulu Ganier d`Abin upłynęły niemal cztery lata.
Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że mój tekst niczego nie zmieni w historii powstania i że na cmentarzu w Kołacinku na pomniku poległych powstańców nadal będzie widniało imię tego Francuza, który nie tylko nie zginął w bitwie pod Cyrusową Wolą, ale przez kolejne lata prowadził awanturnicze życie i zapisał się w historii jeszcze kilku państw w tym tak odległych jak Tajlandia i Dominikana.

Być może kiedyś ta postać stanie się bohaterem przygodowego filmu lub przynajmniej doczeka się biografii. Póki co będziemy nadal nauczali w szkołach, jak to bohaterski Ganier poległ w bitwie z Moskalami "za waszą i naszą" i jego nazwisko będzie wymieniane jednym tchem z Francesco Nullo.

Ostatnio przeglądając zasoby internetu wpisałem to nazwisko, by sprawdzić czy aby nie pojawiły się jakieś nowe informacje i jakaż była moja radość gdy natrafiłem na artykuł z grudnia 2011 roku, który nie tylko potwierdza to o czym pisałem, ale dodaje szereg nowych szczegółów i co najważniejsze podaje źródła informacji.

Niestety tekst jest w języku francuskim i aby był zrozumiały dla szerokiego kręgu odbiorców wymaga przynajmniej streszczenia po polsku.
Być może któraś z naszych Koleżanek z Francji w wolnej chwili zechce to uczynić?
Zaręczam, że warto bo jest to niesamowity życiorys !!!
http://www.alainbernardenthailande.com/ ... 43667.html

PS
Bożenka jest w takich wypadkach jak zwykle niezawodna. Po streszczeniu całości jakoś to wszystko połączę by było czytelne.

Ciekaw też jestem Twoich wrażeń po zapoznaniu się z historią Paula?
W Polsce jakoś niechętnie rozmawiamy o ciemnych sprawkach naszych zacnych bohaterów historycznych. Wolimy ich widzieć, jako spiżowe postacie na pomnikach.
A to tylko fakty, to historia i to jak fascynująca !!!

Ciekawe czy i na naszym forum temat legnie pod gruzami milczenia?
Mam nadzieję, że tak się nie stanie, wszak są tu ludzie na co dzień przyzwyczajeni do obalania różnych legend rodzinnych i rozwiązywania zagadek historii, a jest to przykład, że nawet znalezienie aktu zgonu i grobu nie musi oznaczać bezwzględnej prawdy.
Waldemar Fronczak
Po ojcu Kurp, po matce Księżak

Odwiedź : http://www.biurowaldi.pl/

Awatar użytkownika

Bozenna
Posty: 1467
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:41 pm
Lokalizacja: Paryz Francja
Podziękował/a: 70 razy
Podziękowano: 169 razy

Re: Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Bozenna » ndz wrz 09, 2012 12:53 am

Paul Ganier, Łobuziak z Montmartru, Naczelny Wódz Wojsk króla Syjamu.
(streszczenie)
Paul Ganier, łobuziak z Montmartru, zostaje w 1869 roku naczelnym wodzem wojsk króla Syjamu.
Z Montmartru do Wloch, z Włoch do Polski, z Polski do Bangkoku, z Bangkoku do Hiszpanii, z Hiszpanii na San Domingo i z San Domingo do Bangkoku, opowiemy wam historię tego urwisa z Montmartru, który został generałem armii Syjamu.

Urodził się około 1830-ego roku prawdopodobnie na Montmartrze, w Paryżu. Był synem skromnego szewca.
Ale skąd wzięła się druga część nazwiska "d'Abin", którą sobie dokleił ?
Niektóre źródła podają, że urodził się we wsi Abin, inne nadają mu tytuł vice hrabiego, ale był to z pewnością dzieciak z Montmartru.

Żołnierz papieski:
Najpierw cieśla, potem tamburmajor w wojsku, w końcu zdecydował wziąć udział w wojnie włoskiej. ale nie bardzo wiemy po której stronie. Czy po stronie Garibaldiego, czy, co jest bardziej prawdopodobne, w szeregach żuawów papieskich, gdzie podobno został odznaczony orderem Świętego Grzegorza.
W 1860 roku uczestniczył podobno w bitwie pod Castelfidardo, skąd udało mu sie ujść z życiem.
Następnie, w roli kucharza okrętowego, zwiedza Amerykę Północną, Karaiby i Amerykę Południową.

Odnajdujemy go, tym razem z pewnością, 11-ego lutego 1863 roku w Polsce. W stopniu pułkownika dowodzi armią powstańczą razem z Dąbrowskim z którym spotyka się ponownie w Paryżu już po upadku powstania.
Na czele kosynierów zdobywa sławę. W 1864 roku złapany przez Rosjan, uznany za zmarłego, unika śmierci w tajemniczych okolicznościach.
Prawdopodobnie udał zmarłego i to tak skutecznie, że w setną rocznicę Powstania Styczniowego ambasador Francji składał jeszcze wieniec kwiatów na jego grobie w Warszawie. [Chodzi chyba o grób w Kołacinku. (przyp. WF)]
Nie ma wątpliwości, że była to mistyfikacja, gdyż Ostrowski i Dąbrowski, którzy go dobrze znali w Polsce, odnaleźli go potem w Paryżu wśród emigracji popowstaniowej.

Po upadku powstania w Polsce, Paul wraca do Francji. Wtedy dodaje sobie do nazwiska przydomek d'Abin. [Drugi człon nazwiska przybrał już wcześniej gdyż tak jest odnotowany w dokumentach powstańczych (przyp. WF)].
Zostaje zatrudniony w przedsiębiorstwie kolejowym w Lyonie. W tym samym czasie wstępuje w związek małżeński.
To spokojne szczęście rodzinne nie trwa długo. Pewnego dnia Paul znika, wraca na Montmartre,
W Paryżu otwiera się ambasada Syjamu. Paul dostaje w niej pracę jako służący i wyjeżdża do Syjamu.

Jak to się stało, tego nikt już nie wie, ale faktem jest, że Paul w stopniu generała zostaje dowódcą gwardii królewskiej.
W 1869 roku, prasa francuska pisze z dumą, że francuski pułkownik został w stopniu generała wodzem królewskiej armii Syjamu.
Mistyfikacja ? Nie, nie, absolutnie nie !
Paul został przedstawiony królowi przez ambasadora Francji, zorganizował wojsko syjamskie na modę europejską, uzbroił je po europejsku i od stopnia do stopnia dochrapał się generała.

Jedna z gazet francuskich (Figaro) podała informację, jakoby Paul nie był generałem armii królewskiej, ale raczej szefem kuchni, a jedyna armia jaką dowodził to byli kucharze.
Paul protestuje i wysyła do Figaro list ze sprostowaniem. Według jego słów, nie był szefem kuchni, ale polował na tygrysy i na słonie. W Syjamie się też ożenił z... dwoma Syjamkami.

Do Syjamu dochodzi wiadomość o konflikcie francusko-pruskim. Paul przypomina sobie, że jest Francuzem i budzi się w nim nutka patriotyczna, rusza więc do Francji.

Dekretem z dnia 11 stycznia 1871 roku Gambetta mianuje go szefem w stopniu pułkownika.
Prasa entuzjastycznie przyjmuje tego nowego bohatera, który przyjechał ze Syjamu bronić ojczyzny przed Prusakami.
Nikt nie przewidział, że Paul nie będzie nigdzie walczył, ale czując zmianę klimatu politycznego zaofiaruje swe usługi Komunie.
Ganier był bardziej oportunista niż przekonanym patriotą, bez głębokich i trwałych przekonań politycznych, zawsze z wiatrem, nigdy pod wiatr.
Zostaje skazany na śmierć jako bonapartysta, ucieka do Hiszpanii.

10-ego października 1873 roku prasa francuska donosi o tragicznej śmierci Paula na czele grupy partyzantów pod Kartaginą.

Nie, nie, jest jeszcze San Domingo, gdzie w kilka tygodni po epizodzie hiszpańskim, Paul staje na czele powstańców.
Prasa donosi, że armia 3000 ludzi, prowadzona przez Paula Ganier d'Abin zdobywa władze, a Paul jest ogłoszony prezydentem San Domingo.
Jego kadencja będzie trwała kilka tygodni. Dawny prezydent wraca do władzy, a w historii San Domingo nikt nie odnotował kadencji Paula.
Również historia królestwa Syjamu nie wspomina naszego bohatera.

Ostatni ślad Paula Ganier odnajdujemy w Bangkoku.
W 1914-tym roku ukazuje się krótki artykuł, w którym 80-letni już Paul opisuje z dużą energią polowanie na słonie zorganizowane przez niego dla króla.
Po tym roku kończy się historia bujnego życia Paula Ganier.
........................................................................................................................................
To jest tylko krótkie streszczenie dowcipnego opowiadania napisanego barwnym językiem francuskim.
Kim był rzeczywiście Paul Ganier d'Abin ?
Bohater, czy anty-bohater ?
Patriota czy oportunista ?
Autor opowiadania pozbawia nas złudzeń. Paul byl zdolnym, pełnym wyobraźni i energii człowiekiem, całkowicie pozbawionym ideałów i świetnie dostosowanym do swej epoki oportunistą.
W tej barwnej historii prasa pisana odegrała też dużą rolę. Każdy chciał mieć swego bohatera, więc prasa tego bohatera stwarzała i dostosowywała do sytuacji (to już jest mój osobisty komentarz).

Bożenna

P.S. Ale kto jest pochowany na cmentarzu w Kołacinku ?
Paul Gannier d'Aubin - vice hrabia, czy Paul Ganier - łobuziak z Montmartru czy... legenda tych dwóch razem ? :lol:
Ostatnio zmieniony ndz wrz 09, 2012 5:52 pm przez Bozenna, łącznie zmieniany 4 razy.
"moja bieda" - Księgi metrykalne 4-ego Pułku Strzelców Pieszych 1820 -1832, Twierdza Zamość, kapelan Kajetan Strasz - gdzie ?

Awatar użytkownika

Adam Leszczyński
Posty: 814
Rejestracja: sob sie 23, 2008 12:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk
Podziękował/a: 24 razy
Podziękowano: 6 razy

Re: Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Adam Leszczyński » ndz wrz 09, 2012 5:14 pm

Świetne informacje Bożeno. :)
Zacna opowieść.
Poszukuję Leszczyńskich z Białej Podl.
Lipnickich z Mińszczyzny
Finnów (Finne) z Mińszczyzny
Adam syn Artura, od Artura, Władysława, Józefata, Antoniego, Onufrego, Michała i Antoniego(?)

Awatar użytkownika

AUTOR TEMATU
Fronczak Waldemar
Posty: 2085
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
Lokalizacja: Łódź
Podziękował/a: 15 razy
Podziękowano: 235 razy
Kontakt:

Re: Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Fronczak Waldemar » ndz wrz 09, 2012 5:39 pm

Widzimy więc, że historia Paula Ganiera d`Abin fascynowała już jemu współczesnych, a już z pewnością żurnalistów.
Był kimś w rodzaju ówczesnego celebryty :lol: i potrafił zadbać, by już za życia otoczyć się aurą legendy. Do jej powstania walnie przyczynili się dziennikarze.
Pretensji o to mieć do nich nie można, bo dzięki ich informacjom możliwe było odkrycie tej mistyfikacji z czasów powstania styczniowego.

Trudno tu wyrokować, które gazety podawały bardziej precyzyjne informacje. Przytoczony przeze mnie artykuł z czasopisma "Czas" podaje, że Ganier uchodził z Francji do Włoch ścigany za przywłaszczenie sobie tytułu.
Jest to wielce prawdopodobne, bo w Polsce w 1863 roku pojawia się już pod nazwiskiem d`Abin i na to nazwisko wystawiono akt zgonu.
Zresztą to nie pierwsza jego śmierć, jak widać lubił efektowne zakończenia epizodów swojego życia.
Tyle tylko, że w Polsce nigdy nie skorygowano życiorysu tego awanturnika i sowizdrzała. Nadal figuruje w naszym panteonie bohaterów narodowych poległych w czasie powstania styczniowego.
Tak też piszą o nim autorzy Polskiego Słownika Biograficznego.
Nadal w rocznicę wybuchu powstania przy okazji odbywających się w Kołacinku capstrzyków patriotycznych wymieniany jest jako bohatersko poległy obcokrajowiec.

Szkoda, że ponad historię kochamy legendy.

PS
Bożenko, jeszcze raz serdecznie dziękuję za tłumaczenie i streszczenie tego artykułu :ok:

-----------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ tłumaczony przez Bozenkę artykuł zawiera dużą ilość szczegółów z życia naszego bohatera, postanowiłem uzupełnić poprzedni cytat z dziennika krakowskiego "Czas" o pozostałą część zamieszczonej tam informacji.
Pozwoli to czytelnikowi zorientować się z jak barwną postacią lub jej legendą mamy do czynienia.

"Wiadome są jego raporta o rozstrzelaniu różnych ludzi chwytanych przez jego patrole, jako podejrzanych o szpiegostwo. Z adjutantem swoim Manzonim zabierał konie i takowe sprzedawał, a gdy się rzecz wydała Ganier nie czekając zwycięstwa ani komuny ani Wersalu, umknął do Belgii.
Ścigany tam za jakieś oszustwo, szukał schronienia w Holandyi, gdzie przyjął charakter komisanta win Otrzymawszy nakaz opuszczenia Holandyi udał się do Hiszpanii, i tam w Walencyi związał się z Rozasem, Szymonem Price i Combats, organizował powstanie, łupił i palił.
Kochanka jego Mina Pulcinelli zabitą tam została.
Gdy zniknął z Hiszpanii, nie było o nim słychać, aż się pojawił w zaburzeniach na San-Domingo i tam obwołany został prezydentem.
Zapewne, że z tego wszystkiego część może jest tylko prawdą, a przynajmniej wiadomo, że służył komunie."

Tyle o karierze bohatera spod Cyrusowej Woli podaje krakowski "Czas".
Waldemar Fronczak
Po ojcu Kurp, po matce Księżak

Odwiedź : http://www.biurowaldi.pl/

Awatar użytkownika

AUTOR TEMATU
Fronczak Waldemar
Posty: 2085
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
Lokalizacja: Łódź
Podziękował/a: 15 razy
Podziękowano: 235 razy
Kontakt:

Re: Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Fronczak Waldemar » śr sty 22, 2014 11:51 pm

Z okazji przypadającej dzisiaj kolejnej rocznicy wybuchu powstania przypominam wątek poświęcony mojemu ulubionemu "bohaterowi", Paulowi Ganier.

Swoją drogą to przykre, że w środkach masowego przekazu, w tym portalach internetowych, które najbardziej kształtują świadomość młodego odbiorcy, Powstanie Styczniowe było dzisiaj prawie nieobecne.
Waldemar Fronczak
Po ojcu Kurp, po matce Księżak

Odwiedź : http://www.biurowaldi.pl/

Awatar użytkownika

Bozenna
Posty: 1467
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:41 pm
Lokalizacja: Paryz Francja
Podziękował/a: 70 razy
Podziękowano: 169 razy

Re: Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Bozenna » czw sty 23, 2014 12:20 pm

Waldek,
Bylo choc troche obecne w AP Lublin.
http://lublin.ap.gov.pl/?p=2153
Publikacja, dla ktorej poswiecilam 2 lata pracy, ukazuje sie z rocznym opoznieniem. Byla przewidziana na 150 rocznice Powstania Styczniowego. Bedzie dostepna na 151 rocznice.
Jak ukaze sie w sklepie archiwum to, przy okazji, zrobie osobna reklame. :lol:
Serdecznosci,
Bozenna
"moja bieda" - Księgi metrykalne 4-ego Pułku Strzelców Pieszych 1820 -1832, Twierdza Zamość, kapelan Kajetan Strasz - gdzie ?


Wielebnowski
Posty: 156
Rejestracja: sob kwie 12, 2008 11:24 am
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Podziękował/a: 14 razy
Podziękowano: 8 razy

Re: Cmentarne pomyłki czyli "Zabili go i uciekł"

Post autor: Wielebnowski » czw sty 23, 2014 12:56 pm

Witam
Waldemarze,tez mam przypadek powstańca styczniowego ,którego "zabili i uciekł"
Chodzi o młodszego brata mojego pradziadka Wincentego(tez powstańca) Teofila.
Teofil ponoć zginął w bitwie pod Kurozwękami.W akcie zgonu nr10 widnieje
Teofil Wielebnowski lat 23 żołnierz z Galicji Austriackiej.Koniec ,kropka,zginął.
Czyzby ??? W krakowskim " Czasie " podawane były wyroki sądów wojskowych i tam mozna przeczytać
Teofil Wielebnowski szewc z Żywca lat 19 alias Melchior.Został skazany na 4 miesiące więzienia.
Z literatury wiem że walczył w oddziałach Czachowskiego ,później w oddziałąch Hauke-Bosaka.
Był dwukrotnie ranny,ale przeżył ,ozenił sie zmarł w wieku 75 lat.
Tak przy okazji ,gdzie mozna znaleźć akta Sadu Woyskowego w Krakowie z okresu powstania.
Jasiu Wielebnowski

ODPOWIEDZ

Wróć do „Cmentarze i zabytki”