UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo
More Maiorum - periodyk genealogiczny
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 410
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 9:44 pm
- Lokalizacja: Szczecin/Częstochowa
- Podziękował/a: 12 razy
- Podziękowano: 23 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
w pełni podzielam poglądy Andrzeja Zielińskiego. Chociaż... czy to istotne. Na razie nie jest to nawet szkolna gazeta. Może kiedyś. Może...
Piotr Gerasch
-
AUTOR TEMATU - Posty: 1214
- Rejestracja: sob cze 20, 2009 6:52 pm
- Lokalizacja: Międzyrzecz
- Podziękował/a: 41 razy
- Podziękowano: 315 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
To może niech teraz każdy napisze, kto kogo popiera, bo przecież to jest najważniejsze w tym temacie.
Zrozumieliśmy jasno jakie błędy popełniliśmy, ale cóż, bo przecież my jesteśmy tylko licealistami . Najlepiej gdyby zajęli się tym profesorowie.
Dobrze, że wśród genealogów są osoby, które potrafią powiedzieć coś miłego lub nawet skrytykować z umiarem, a nie wytykać, że coś nie jest podobne nawet do gazetki szkolnej. Racja. Nie jest podobne. W żadnej szkole jeszcze nie widziałem genealogicznej gazetki
Zrozumieliśmy jasno jakie błędy popełniliśmy, ale cóż, bo przecież my jesteśmy tylko licealistami . Najlepiej gdyby zajęli się tym profesorowie.
Można to nawet trochę porównać z wykluczaniem społecznym, bo skoro jesteśmy młodzi, to nic nie możemy, a jak możemy, to tylko na poziomie perfekt. Szkoda tylko, że nasz projekt wypalił, a długo omawiany na genealodzy.pl nie ..PiotrGerasch pisze:w pełni podzielam poglądy Andrzeja Zielińskiego. Chociaż... czy to istotne. Na razie nie jest to nawet szkolna gazeta. Może kiedyś. Może...
Dobrze, że wśród genealogów są osoby, które potrafią powiedzieć coś miłego lub nawet skrytykować z umiarem, a nie wytykać, że coś nie jest podobne nawet do gazetki szkolnej. Racja. Nie jest podobne. W żadnej szkole jeszcze nie widziałem genealogicznej gazetki

Pozdrawiam,
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Marcinie,
Potraktowaliśmy Was jak dorosłych, bez taryfy ulgowej. Przyjmij tę krytykę z godnością, zwłaszcza że pochodzi od osób, które dużo wiedzą i mimo wszystko dobrze Wam życzą.
Lepiej chyba dążyć do doskonałości niż zatrzymać się na etapie "gazetki szkolnej"?
Potraktowaliśmy Was jak dorosłych, bez taryfy ulgowej. Przyjmij tę krytykę z godnością, zwłaszcza że pochodzi od osób, które dużo wiedzą i mimo wszystko dobrze Wam życzą.
Lepiej chyba dążyć do doskonałości niż zatrzymać się na etapie "gazetki szkolnej"?
-
AUTOR TEMATU - Posty: 1214
- Rejestracja: sob cze 20, 2009 6:52 pm
- Lokalizacja: Międzyrzecz
- Podziękował/a: 41 razy
- Podziękowano: 315 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Ja nie mam nic przeciwko krytyce, która jak doskonale widać, nam się należy.
Jednak wydaje mi się, że znaczna różnica jest między tym, co napisał Pan Waldemar, a pierwszym postem na tej stronie..
Może to przerodziło się w swoistego rodzaju lans? Inni cenieni Genealodzy komentują/krytykuję, to i ja coś napiszę!
Nie ważne, że post nie wnosi całkowicie nic, bo po mi wiedzieć, że ktoś podziela czyjeś zdanie/opinię. Chyba nie chodzi o to, aby z tematu zrobiła się lista "Popieram/ nie popieram". Gdyby o to nam chodziło, to uczynilibyśmy ankietę ...
Jednak wydaje mi się, że znaczna różnica jest między tym, co napisał Pan Waldemar, a pierwszym postem na tej stronie..
Może to przerodziło się w swoistego rodzaju lans? Inni cenieni Genealodzy komentują/krytykuję, to i ja coś napiszę!
Nie ważne, że post nie wnosi całkowicie nic, bo po mi wiedzieć, że ktoś podziela czyjeś zdanie/opinię. Chyba nie chodzi o to, aby z tematu zrobiła się lista "Popieram/ nie popieram". Gdyby o to nam chodziło, to uczynilibyśmy ankietę ...
Pozdrawiam,
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
-
- Posty: 319
- Rejestracja: śr gru 10, 2008 11:22 pm
- Lokalizacja: Gdańsk
- Podziękował/a: 2 razy
- Podziękowano: 17 razy
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Alanie
Wspomniałeś o nieudanej próbie powołania biuletynu więc czuję się w obowiązku napisania kilku słów w tym temacie.
Czy było podniecenie faktem, iż pojawiła się taka koncepcja? Dla części osób na pewno tak gdyż odczuwalny jest brak takiego wydawnictwa redagowanego przez genealogów – amatorów dla genealogów – amatorów. Masz całkowicie mylne przeświadczenie co do tego, że artykuły miały być pisane tylko przez osoby o dużym zasobie wiedzy i znanych nazwiskach. To oczywiste że takie grono osób napisze najciekawsze merytorycznie artykuły lecz nasze zamierzenia szły dalej. Głównym celem było uzyskanie po kilka artykułów omawiających przekrojowo dany temat z uwzględnieniem np. specyfiki poszczególnych zaborów. Istota problemu sprowadzała się do tego, że każda z tych osób jest w stanie wypowiedzieć się w odniesieniu do obszaru jakim się interesuje. Te doświadczenia nie zawsze się sprawdzają w odniesieniu do innych obszarów. Doskonałym przykładem może być dyskusja na temat „Kuratusa”, jaka nie dawno wystąpiła na Genealogach.pl.
We wstępnej fazie prac organizacyjnych tylko Grzegorz zadeklarował konkretne wsparcie w imieniu swojego TG polegające na przesłaniu listy konkretnych tematów (stanowiących dorobek TG), które można by zamieścić. Zwróciliśmy się do zarządów wszystkich TG z prośbą o wsparcie. Otrzymaliśmy tylko jedną odpowiedź na zasadzie kurtuazji, a nie konkretnych deklaracji. Podobnym niepowodzeniem zakończyły się nasze prośby skierowane personalnie do osób o uznanych nazwiskach w naszym środowisku. To wszystko legło u podstaw zaniechania realizacji tego pomysłu choć od strony organizacyjnej mieliśmy go „zapięty” na 95%.
Drugą grupę autorów upatrywaliśmy wśród osób o „mało” znanych nazwiskach. Padały deklaracje napisania artykułów na bardzo ciekawe tematy względnie otrzymywaliśmy ich gotowe projekty. Tu pojawił się problem „warsztatu pisarskiego”. W skrajnym przypadku otrzymaliśmy artykuł stanowiący przedruk informacji z innego źródła. Czy to zdecydowanie dyskwalifikowało autora na przyszłość ? Odpowiedź może być tylko jedna – NIE. To było oczywiste iż czeka nas praca z tą grupą autorów. Najważniejszym było to, iż przełamali własną nieśmiałość. W składzie zespołu organizacyjnego byli ludzie mający doświadczenia wynikające z publikacji artykułów zawodowych. Mechanizmy są te same, wystarczyło tylko przeszczepić je na grunt genealogii amatorskiej.
Niemniej oparcie biuletynu tylko na drugiej grupie autorów nie miało najmniejszego sensu choć z tego źródła mogliśmy mieć artykuły na kilka pierwszych numerów. Być może postawiliśmy sobie zbyt wysoko poprzeczkę łudząc się nadzieją, że wyżej przytoczona idea biuletynu spotka się z pozytywnymi reakcjami i zaangażowaniem sił przynajmniej kilku TG. Z przykrością stwierdzam, iż nadal zmagamy się z syndromem „starego Genpolu”. Wielu z nas nie wyciągnęło z tamtego faktu żadnych wniosków. W ostatnich dwóch latach dał się zauważyć zanik aktywności wielu osób. Na forach zapanował marazm. Jako środowisko nie jesteśmy zdolni do podejmowania wspólnych wyzwań. Na przeszkodzie stoi przede wszystkim źle pojmowany partykularyzm interesów.
We wcześniejszych postach otrzymaliście wiele bardzo cennych rad. Na szczególną uwagę zasługują wypowiedzi Asi i Waldka. Niemniej nawet najlepsze rady okażą się funta kłaków warte o ile nie uda się Wam namówić do współpracy szerszego grona osób, które swoją wiedzę przeleją na papier. To jest najważniejsze.
Jednocześnie musicie być psychicznie przygotowani na różnej maści ataki. Myśmy mieli dwóch panów S., którzy skutecznie rozpoczęli proces destrukcji idei biuletynu. Tu ujawnił się inny „specjalista” od „jeżdżenia po kolejnych wydaniach”. W odniesieniu do tego typu ludzi jedynym sensownym rozwiązaniem jest zanucenie sobie słów piosenki – Psy szczekają, karawana idzie dalej.
Co do pierwszego wydania powiem tak. Poszliście na żywioł ale może właśnie w tym jest jakaś metoda. Wyszło bardzo dobrze przy tak krótkim okresie prac redakcyjnych.
Z życzeniami powodzenia
Janusz
Wspomniałeś o nieudanej próbie powołania biuletynu więc czuję się w obowiązku napisania kilku słów w tym temacie.
Czy było podniecenie faktem, iż pojawiła się taka koncepcja? Dla części osób na pewno tak gdyż odczuwalny jest brak takiego wydawnictwa redagowanego przez genealogów – amatorów dla genealogów – amatorów. Masz całkowicie mylne przeświadczenie co do tego, że artykuły miały być pisane tylko przez osoby o dużym zasobie wiedzy i znanych nazwiskach. To oczywiste że takie grono osób napisze najciekawsze merytorycznie artykuły lecz nasze zamierzenia szły dalej. Głównym celem było uzyskanie po kilka artykułów omawiających przekrojowo dany temat z uwzględnieniem np. specyfiki poszczególnych zaborów. Istota problemu sprowadzała się do tego, że każda z tych osób jest w stanie wypowiedzieć się w odniesieniu do obszaru jakim się interesuje. Te doświadczenia nie zawsze się sprawdzają w odniesieniu do innych obszarów. Doskonałym przykładem może być dyskusja na temat „Kuratusa”, jaka nie dawno wystąpiła na Genealogach.pl.
We wstępnej fazie prac organizacyjnych tylko Grzegorz zadeklarował konkretne wsparcie w imieniu swojego TG polegające na przesłaniu listy konkretnych tematów (stanowiących dorobek TG), które można by zamieścić. Zwróciliśmy się do zarządów wszystkich TG z prośbą o wsparcie. Otrzymaliśmy tylko jedną odpowiedź na zasadzie kurtuazji, a nie konkretnych deklaracji. Podobnym niepowodzeniem zakończyły się nasze prośby skierowane personalnie do osób o uznanych nazwiskach w naszym środowisku. To wszystko legło u podstaw zaniechania realizacji tego pomysłu choć od strony organizacyjnej mieliśmy go „zapięty” na 95%.
Drugą grupę autorów upatrywaliśmy wśród osób o „mało” znanych nazwiskach. Padały deklaracje napisania artykułów na bardzo ciekawe tematy względnie otrzymywaliśmy ich gotowe projekty. Tu pojawił się problem „warsztatu pisarskiego”. W skrajnym przypadku otrzymaliśmy artykuł stanowiący przedruk informacji z innego źródła. Czy to zdecydowanie dyskwalifikowało autora na przyszłość ? Odpowiedź może być tylko jedna – NIE. To było oczywiste iż czeka nas praca z tą grupą autorów. Najważniejszym było to, iż przełamali własną nieśmiałość. W składzie zespołu organizacyjnego byli ludzie mający doświadczenia wynikające z publikacji artykułów zawodowych. Mechanizmy są te same, wystarczyło tylko przeszczepić je na grunt genealogii amatorskiej.
Niemniej oparcie biuletynu tylko na drugiej grupie autorów nie miało najmniejszego sensu choć z tego źródła mogliśmy mieć artykuły na kilka pierwszych numerów. Być może postawiliśmy sobie zbyt wysoko poprzeczkę łudząc się nadzieją, że wyżej przytoczona idea biuletynu spotka się z pozytywnymi reakcjami i zaangażowaniem sił przynajmniej kilku TG. Z przykrością stwierdzam, iż nadal zmagamy się z syndromem „starego Genpolu”. Wielu z nas nie wyciągnęło z tamtego faktu żadnych wniosków. W ostatnich dwóch latach dał się zauważyć zanik aktywności wielu osób. Na forach zapanował marazm. Jako środowisko nie jesteśmy zdolni do podejmowania wspólnych wyzwań. Na przeszkodzie stoi przede wszystkim źle pojmowany partykularyzm interesów.
We wcześniejszych postach otrzymaliście wiele bardzo cennych rad. Na szczególną uwagę zasługują wypowiedzi Asi i Waldka. Niemniej nawet najlepsze rady okażą się funta kłaków warte o ile nie uda się Wam namówić do współpracy szerszego grona osób, które swoją wiedzę przeleją na papier. To jest najważniejsze.
Jednocześnie musicie być psychicznie przygotowani na różnej maści ataki. Myśmy mieli dwóch panów S., którzy skutecznie rozpoczęli proces destrukcji idei biuletynu. Tu ujawnił się inny „specjalista” od „jeżdżenia po kolejnych wydaniach”. W odniesieniu do tego typu ludzi jedynym sensownym rozwiązaniem jest zanucenie sobie słów piosenki – Psy szczekają, karawana idzie dalej.
Co do pierwszego wydania powiem tak. Poszliście na żywioł ale może właśnie w tym jest jakaś metoda. Wyszło bardzo dobrze przy tak krótkim okresie prac redakcyjnych.
Z życzeniami powodzenia
Janusz
Janusz Wegner
Genepedia
Poszukuję wszelkich informacji o osobach noszących te nazwisko, szczególnie z zasobów pozametrykalnych.
Genepedia
Poszukuję wszelkich informacji o osobach noszących te nazwisko, szczególnie z zasobów pozametrykalnych.
-
- Posty: 767
- Rejestracja: sob kwie 12, 2008 12:38 pm
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował/a: 36 razy
- Podziękowano: 72 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Przecież na periodyki genealogiczne on-line nie ma "monopolu", każdy może taki założyć i starać się o czytelników. Jest pierwszy, może będą następne. To co wyróżnia tę formę to właśnie adresowanie przekazu do czytelników, podczas gdy blogi to raczej pamiętniki, osobiste zeznania z postępów pracy.
I tutaj Alan i Marcin mają bardzo duże doświadczenie, mimo ich młodego wieku, ich blogi są bardzo adresowane do czytelnika, więcej w nich "periodyku" niż pamiętnika, z dużą przyjemnością się je czyta, jak "gazetę". Czyli to, że założyli internetowy periodyk jest bardzo naturalne, mają do tego udowodnione predyspozycje, w przeciwieństwie do licznych "krytykantów".
Poprawią co trzeba, a niewiele trzeba i będzie super. Taka refleksja mnie naszła, to się nią dzielę i .. czekam na następne periodyki, na kolejnych odważnych.
Łucja
I tutaj Alan i Marcin mają bardzo duże doświadczenie, mimo ich młodego wieku, ich blogi są bardzo adresowane do czytelnika, więcej w nich "periodyku" niż pamiętnika, z dużą przyjemnością się je czyta, jak "gazetę". Czyli to, że założyli internetowy periodyk jest bardzo naturalne, mają do tego udowodnione predyspozycje, w przeciwieństwie do licznych "krytykantów".
Poprawią co trzeba, a niewiele trzeba i będzie super. Taka refleksja mnie naszła, to się nią dzielę i .. czekam na następne periodyki, na kolejnych odważnych.
Łucja
Wierzycki, Satalecki, Tyrkalski, Hertel. Rościszewski, Ostrowski, Umiński, Mellin, Kiełczewski, Znaniecki. Domański, Sawicki, Bohusz, Doronicz. Maziarz. Stec, Winiarz, Rusin, Szałda, Fryz. Saja, Dec, Rak, Burdzy, Duma.
Dziennik genealogiczny
Dziennik genealogiczny
-
- Posty: 2085
- Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował/a: 15 razy
- Podziękowano: 235 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Moi Drodzy!
Na temat zaprezentowanej próby już się wypowiedziałem i to dość powściągliwie,
wskazując na najbardziej widoczne uchybienia. Późniejsze głosy uzupełniły ten wykaz równie uzasadnionymi radami.
Osobiście uważam to za cenne i potrzebne dla autorów lub raczej osób, które zebrały te materiały.
Jest też rzeczą całkiem naturalną, że znaleźli się czytelnicy, którzy bardzo pozytywnie i bez zastrzeżeń odbierają projekt.
To po prostu kwestia nie tyle gustu, o którym się nie dyskutuje, a spojrzenia i oczekiwań.
W ten sposób rysują się dwa podejścia do sprawy.
Jedno zakłada, że należy się cieszyć ze wszystkiego, co się pojawi, bo najważniejsze, że coś się pojawiło.
Gdy na dokładkę wykonali to młodzi ludzie, to tym bardziej należy ich chwalić i nie pozwalać na zbyt ostre traktowanie,
bo mogą się zrazić, bo trzeba stosować taryfę ulgową uwzględniającą brak doświadczenia, młody wiek etc.
Ot! Taki relatywizm.
Drugie podejście charakteryzuje się założeniem, że jeśli coś robimy, to powinniśmy robić to dobrze.
Tym bardziej, że adresujemy to do szerokiego odbiorcy (czytaj środowiska) i umieszczamy w przestrzeni publicznej,
a więc poddajemy pod publiczną ocenę.
Tu musimy pamiętać, że środowisko nie jest przypadkowe. Jest, co prawda bardzo zróżnicowane,
ale tym niemniej to zbiór ludzi, którzy zajmują się tą problematyką, na co dzień.
To niejednokrotnie ludzie o dużej wiedzy i doświadczeniu, a prywatnie reprezentują różnorodne grupy zawodowe,
w tym także środowiska akademickie.
Już samo to sprawia, że zarówno sposób oceny, oczekiwania i podejście będą zasadniczo odmienne.
Pozwólcie, ze wtrącę tu refleksję opartą o własne doświadczenie. Widzę pewne analogie, może nie w skali,
ale w podejściu do oceny efektów własnej pracy.
Gdy po raz pierwszy oddałem rękopis swojej książki do oceny i recenzji do dwóch profesorów, to mimo,
iż pracowałem nad nim cztery lata i umieściłem tam wiele autentycznych własnych odkryć, nie liczyłem na zbyt wiele.
Świadomie wybrałem recenzentów z najwyższej półki.
Nie zawiodłem się.
Potraktowali mnie w sposób profesjonalny, czyli nie jak amatora, tylko jak historyka.
Otrzymałem swój rękopis upstrzony karteczkami z uwagami, pokreślony na czerwono, że klękajcie narody !!!
Na same poprawki i uzupełnienia bibliografii muszę poświęcić jeszcze kilka miesięcy,
a to się wiąże ze zmianami w przypisach, których umieściłem ponad 1500.
To było, jak kubeł zimnej wody, ale wiem, że jak porobię korekty, to będzie to praca solidna,
która trafi do bibliotek i będzie uznawana także w środowiskach naukowych.
Oczywiście mógłbym bez problemu wydać swoją książkę już dawno, nie oglądając się na opinie i recenzje.
Pewnie parę osób by pogratulowało, ale chyba nie o to chodzi?
Żeby nikt nie poczuł się urażony, bo o to niestety bardzo łatwo na forach, zilustruję całość sytuacji,
która doprowadziła do tych drobnych nieporozumień porównaniem zaczerpniętym ze świata muzyki.
Całe nasze środowisko możemy porównać do melomanów. I tak jak u melomanów słuchamy różnorodnej muzyki.
Jednych zadowoli muzyka taneczna innych ludowa, jedni doskonale się bawią przy disco-polo,
a inni wolą spędzać czas w piwnicach jazzowych. Są też i tacy, którzy muzykę identyfikują z arcydziełami klasyki.
Podobnie genealogia amatorska ma wiele poziomów.
Na rynku muzycznym ukazują się różne nagrania. Jeśli mam trzymać się tych przenośni,
to w naszej „muzyce poważnej” pojawiają się obok wspomnianej wcześniej „Genealogii” Górskiego także
(bez wskazywania na ich hierarchię) „Roczniki” PTH, „Verbum Nobile” ZSzP, „Gens” PTG-H, „Herald”,
Rocznik LTG czy „Pro Memoria” nie wspominając już o bardzo dobrych periodykach z pogranicza muzyki poważnej
wydawanych przez inne regionalne towarzystwa genealogiczne z wielkopolskim na czele.
W tym kierunku zmierzał Janusz, co sam powyżej opisał.
Jednak rynek muzyczny jest przecież bardziej zróżnicowany i trudno mieć komuś za złe, że próbuje swoich sił,
wpada do studia i nagrywa kilka coverów i że ma to swoich odbiorców.
Być może kiedyś spośród nich objawi się ktoś, kto zagra w orkiestrze symfonicznej?
Zawsze jest taka nadzieja, jednak nie można też mieć za złe, że tego typu produkcje nie spotykają się ze zbyt
entuzjastycznym przyjęciem krytyków muzycznych, którzy widząc okładkę z tytułem przyjętym na wyrost,
wskazują na niedomogi i potknięcia.
Tu chciałbym podkreślić, że nie można odmawiać zarówno melomanom, jak i krytykom muzycznym prawa
do wyrażania swoich opinii, używając argumentu, że sami niczego lepszego nie zaprezentowali.
Przypomina się anegdota kończąca się słowami, że ornitolog nie musi umieć latać.
Przy tak dużym zróżnicowaniu naszego środowiska trudno oczekiwać, by wszyscy mówili jednakowym głosem.
Dla jednych wystarczająco dobre jest brzmienie kapeli podwórkowej, ale inni chcą pełnego brzmienia orkiestrowego
z chórami i dalecy są od wstawiania gdzie popadnie „słitaśnych komciów” byle okazać się przyjacielskim
i towarzysko poprawnym.
Jedno chcę jednak podkreślić z całą mocą: czytając jeszcze raz cały wątek nie zauważyłem,
by ktokolwiek odmawiał prawa do podejmowania przez młodych ludzi dalszych prób.
Na pytanie: „mamy grać?”. Widzę odpowiedzi: „Jasne, że grać. Ćwiczyć, ćwiczy i grać. Byle coraz lepiej”.
Na temat zaprezentowanej próby już się wypowiedziałem i to dość powściągliwie,
wskazując na najbardziej widoczne uchybienia. Późniejsze głosy uzupełniły ten wykaz równie uzasadnionymi radami.
Osobiście uważam to za cenne i potrzebne dla autorów lub raczej osób, które zebrały te materiały.
Jest też rzeczą całkiem naturalną, że znaleźli się czytelnicy, którzy bardzo pozytywnie i bez zastrzeżeń odbierają projekt.
To po prostu kwestia nie tyle gustu, o którym się nie dyskutuje, a spojrzenia i oczekiwań.
W ten sposób rysują się dwa podejścia do sprawy.
Jedno zakłada, że należy się cieszyć ze wszystkiego, co się pojawi, bo najważniejsze, że coś się pojawiło.
Gdy na dokładkę wykonali to młodzi ludzie, to tym bardziej należy ich chwalić i nie pozwalać na zbyt ostre traktowanie,
bo mogą się zrazić, bo trzeba stosować taryfę ulgową uwzględniającą brak doświadczenia, młody wiek etc.
Ot! Taki relatywizm.
Drugie podejście charakteryzuje się założeniem, że jeśli coś robimy, to powinniśmy robić to dobrze.
Tym bardziej, że adresujemy to do szerokiego odbiorcy (czytaj środowiska) i umieszczamy w przestrzeni publicznej,
a więc poddajemy pod publiczną ocenę.
Tu musimy pamiętać, że środowisko nie jest przypadkowe. Jest, co prawda bardzo zróżnicowane,
ale tym niemniej to zbiór ludzi, którzy zajmują się tą problematyką, na co dzień.
To niejednokrotnie ludzie o dużej wiedzy i doświadczeniu, a prywatnie reprezentują różnorodne grupy zawodowe,
w tym także środowiska akademickie.
Już samo to sprawia, że zarówno sposób oceny, oczekiwania i podejście będą zasadniczo odmienne.
Pozwólcie, ze wtrącę tu refleksję opartą o własne doświadczenie. Widzę pewne analogie, może nie w skali,
ale w podejściu do oceny efektów własnej pracy.
Gdy po raz pierwszy oddałem rękopis swojej książki do oceny i recenzji do dwóch profesorów, to mimo,
iż pracowałem nad nim cztery lata i umieściłem tam wiele autentycznych własnych odkryć, nie liczyłem na zbyt wiele.
Świadomie wybrałem recenzentów z najwyższej półki.
Nie zawiodłem się.
Potraktowali mnie w sposób profesjonalny, czyli nie jak amatora, tylko jak historyka.
Otrzymałem swój rękopis upstrzony karteczkami z uwagami, pokreślony na czerwono, że klękajcie narody !!!
Na same poprawki i uzupełnienia bibliografii muszę poświęcić jeszcze kilka miesięcy,
a to się wiąże ze zmianami w przypisach, których umieściłem ponad 1500.
To było, jak kubeł zimnej wody, ale wiem, że jak porobię korekty, to będzie to praca solidna,
która trafi do bibliotek i będzie uznawana także w środowiskach naukowych.
Oczywiście mógłbym bez problemu wydać swoją książkę już dawno, nie oglądając się na opinie i recenzje.
Pewnie parę osób by pogratulowało, ale chyba nie o to chodzi?
Żeby nikt nie poczuł się urażony, bo o to niestety bardzo łatwo na forach, zilustruję całość sytuacji,
która doprowadziła do tych drobnych nieporozumień porównaniem zaczerpniętym ze świata muzyki.
Całe nasze środowisko możemy porównać do melomanów. I tak jak u melomanów słuchamy różnorodnej muzyki.
Jednych zadowoli muzyka taneczna innych ludowa, jedni doskonale się bawią przy disco-polo,
a inni wolą spędzać czas w piwnicach jazzowych. Są też i tacy, którzy muzykę identyfikują z arcydziełami klasyki.
Podobnie genealogia amatorska ma wiele poziomów.
Na rynku muzycznym ukazują się różne nagrania. Jeśli mam trzymać się tych przenośni,
to w naszej „muzyce poważnej” pojawiają się obok wspomnianej wcześniej „Genealogii” Górskiego także
(bez wskazywania na ich hierarchię) „Roczniki” PTH, „Verbum Nobile” ZSzP, „Gens” PTG-H, „Herald”,
Rocznik LTG czy „Pro Memoria” nie wspominając już o bardzo dobrych periodykach z pogranicza muzyki poważnej
wydawanych przez inne regionalne towarzystwa genealogiczne z wielkopolskim na czele.
W tym kierunku zmierzał Janusz, co sam powyżej opisał.
Jednak rynek muzyczny jest przecież bardziej zróżnicowany i trudno mieć komuś za złe, że próbuje swoich sił,
wpada do studia i nagrywa kilka coverów i że ma to swoich odbiorców.
Być może kiedyś spośród nich objawi się ktoś, kto zagra w orkiestrze symfonicznej?
Zawsze jest taka nadzieja, jednak nie można też mieć za złe, że tego typu produkcje nie spotykają się ze zbyt
entuzjastycznym przyjęciem krytyków muzycznych, którzy widząc okładkę z tytułem przyjętym na wyrost,
wskazują na niedomogi i potknięcia.
Tu chciałbym podkreślić, że nie można odmawiać zarówno melomanom, jak i krytykom muzycznym prawa
do wyrażania swoich opinii, używając argumentu, że sami niczego lepszego nie zaprezentowali.
Przypomina się anegdota kończąca się słowami, że ornitolog nie musi umieć latać.
Przy tak dużym zróżnicowaniu naszego środowiska trudno oczekiwać, by wszyscy mówili jednakowym głosem.
Dla jednych wystarczająco dobre jest brzmienie kapeli podwórkowej, ale inni chcą pełnego brzmienia orkiestrowego
z chórami i dalecy są od wstawiania gdzie popadnie „słitaśnych komciów” byle okazać się przyjacielskim
i towarzysko poprawnym.
Jedno chcę jednak podkreślić z całą mocą: czytając jeszcze raz cały wątek nie zauważyłem,
by ktokolwiek odmawiał prawa do podejmowania przez młodych ludzi dalszych prób.
Na pytanie: „mamy grać?”. Widzę odpowiedzi: „Jasne, że grać. Ćwiczyć, ćwiczy i grać. Byle coraz lepiej”.
-
- Posty: 410
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 9:44 pm
- Lokalizacja: Szczecin/Częstochowa
- Podziękował/a: 12 razy
- Podziękowano: 23 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
jak mniemam chodziło ci o to co napisał Waldek i to co napisałem ja. Bynajmniej, pierwszy post na tej stronie jest popełniony przeze mnie (tak mi pokazuje przeglądarka). Słowo "lans" jest mi obce, bo jestem jakby nie z tej bajki. I jako postać z takowej nie posługuję się nim (czasami nie rozumiejąc i jego znaczenia). Zapewniam cię jednak, że moim "przesłaniem" nie było na pewno promowanie swojej osoby - bo tego najzwyczajniej w życiu robić nie muszę i to z różnorodnych powodów, o których nie zamierzam tu dyskutować. Przechodząc do rzeczy. Propozycja, którą przedstawiliście - w mojej ocenie - pismem zdecydowanie nie może być nazwane. Wartością samą w sobie jest miły wywiad z Martą Czerwieniec. No i jesteśmy już na stronie 5. Reszta. No właśnie, czym jest reszta.Ynicz pisze:Jednak wydaje mi się, że znaczna różnica jest między tym, co napisał Pan Waldemar, a pierwszym postem na tej stronie.. Może to przerodziło się w swoistego rodzaju lans? Inni cenieni Genealodzy komentują/krytykuję, to i ja coś napiszę!
Na przykład porozmawiajmy o stronie 6.
I sięgnijmy do nazwiska: Piotr Solarz "Historia parafii Odrowąż", za: http://www.staporkow.pl/index.php?optio ... &Itemid=28
Pierwotna wersja:
[Solarz:] Odrowąż położony jest w połowie drogi między Końskimi a Skarżyskiem Kamienną, prawdopodobnie założony w X wieku, stanowił pierwotną siedzibę rodu Odrowążów w Małopolsce.
Wersja zaprezentowana odbiorcy:
[Jakman/Marynicz]: Odrowąż położony jest w połowie drogi między Skarżyskiem-Kamienną, a Końskimi. Założony został najprawdopodobniej w X wieku, stanowił zaś pierwotną siedzibę roku Odrowążów, który przybył ze Śląska opolskiego.
[Solarz:] W 1399 król Władysław II Jagiełło na prośbę Mikołaja Kurowskiego nadaje Odrowążowi prawa miejskie. Powtórna lokacja miasta następuje w 1611 r. na prośbę Anny Ostrogorskiej - król Zygmunt III Waza nadaje Odrowążowi prawa miejskie na prawie niemieckim, potwierdza to król Stanisław August Poniatowski w 1785 roku, dodając liczne przywileje, aby miasto to mogło się rozwijać. Jednak po rozbiorach Polski Odrowąż traci swą rangę i jest traktowany jako wieś. Odrowąż wiele ucierpiał w czasie licznych wojen, w 1655 roku byli tu Szwedzi, rabując i niszcząc miasto oraz kościół. W końcu XVIII wieku przechodziły tamtędy wojska rosyjskie, które siały spustoszenie i strach wśród tutejszych mieszkańców. Wiek XIX i mające w tym czasie miejsce powstania: listopadowe i styczniowe, też nie ominęły Odrowąża. Po ich upadku nastąpiły represje wobec ludności. Wiek XX, czyli dwie wojny światowe, przyniosły także śmierć i zniszczenie.
[Jakman/Marynicz:] W 1399 roku król Władysław II Jagiełło nadał Odrowążowi prawa miejskie, a w 1611 otrzymuje on prawa miejskie na prawie niemieckim (za prośbą Anny Ostrogskiej). Miejscowość tą nie ominęły wojny – w roku 1655 przez miasto przeszli Szwedzi, zniszczyli wówczas istniejący już kościół, podobna sytuacja ma miejsce w 1702 roku. W końcu XVIII wieku przechodziły wojska rosyjskie, które siały spustoszenie i strach wśród mieszkańców. Wiek XIX to okres zaborów i powstań, które także nie ominęły Odrowąża. Kolejne stulecie to dwie wojny, które przyniosły śmierć i zniszczenie.
itd. szkoda strzępić języka. Pytam więc, z czyim tekstem mam do czynienia. Z tekstem Piotra Solarza, czy waszym. Podobną sprawę znajduję w innym miejscu pedeefa, ale nie mam zamiaru o tym pisać... Mam wrażenie, że podanie ogólnych linków było tylko małym wybiegiem.
Co do kwestii wykluczenia społecznego, to proszę używać słów, które się rozumie. To, że porównałem wasz wytwór do szkolnej gazetki (przepraszam szkolne gazetki), odnosiło się li tylko do warstwy merytorycznej zaprezentowanego materiału, a nie do waszego wieku. Gdybyście mieli dalej problem z definicją wykluczenia społecznego to polecam:
Termin wykluczenie społeczne określa sytuację w której dana jednostka będąca członkiem społeczeństwa nie może normalnie uczestniczyć w działaniach obywateli tego społeczeństwa, przy czym ograniczenie to nie wynika z jej wewnętrznych przekonań, ale znajduję się poza kontrolą wykluczonej jednostki. Wykluczenie społeczne jest zjawiskiem wielowymiarowym i w praktyce oznacza niemożność uczestnictwa w życiu gospodarczym, politycznym jak i kulturowym, w wyniku braku dostępu do zasobów, dóbr i instytucji, ograniczenia praw społecznych oraz deprywacji potrzeb.
(za: http://mfiles.pl/pl/index.php/Wykluczen ... C5%82eczne; dostęp: 2013-02-13).
Nie mam zamiaru "uprawiać Wersalu" komentując waszą propozycję. Jest słaba, rzekłbym pachnie falstartem i jak mniemam została przez to przez niektórych skreślona na starcie.
Ostatnio zmieniony śr lut 13, 2013 5:34 pm przez PiotrGerasch, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Gerasch
-
AUTOR TEMATU - Posty: 1214
- Rejestracja: sob cze 20, 2009 6:52 pm
- Lokalizacja: Międzyrzecz
- Podziękował/a: 41 razy
- Podziękowano: 315 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
To radziłbym pozostać w świecie bajek .PiotrGerasch pisze: jak mniemam chodziło ci o to co napisał Waldek i to co napisałem ja. Bynajmniej, pierwszy post na tej stronie jest popełniony przeze mnie (tak mi pokazuje przeglądarka). Słowo "lans" jest mi obce, bo jestem jakby nie z tej bajki.
Mam rozumieć, że korzystanie z istniejących już materiałów jest bardzo złe, a ich niepodanie jeszcze gorsze.PiotrGerasch pisze: Na przykład porozmawiajmy o stronie 6.
I sięgnijmy do nazwiska: Piotr Solarz "Historia parafii Odrowąż", za: http://www.staporkow.pl/index.php?optio ... &Itemid=28
Pierwotna wersja:
[Solarz:] Odrowąż położony jest w połowie drogi między Końskimi a Skarżyskiem Kamienną, prawdopodobnie założony w X wieku, stanowił pierwotną siedzibę rodu Odrowążów w Małopolsce.
Wersja zaprezentowana odbiorcy:
[Jakman/Marynicz]: Odrowąż położony jest w połowie drogi między Skarżyskiem-Kamienną, a Końskimi. Założony został najprawdopodobniej w X wieku, stanowił zaś pierwotną siedzibę roku Odrowążów, który przybył ze Śląska opolskiego.
[Solarz:] W 1399 król Władysław II Jagiełło na prośbę Mikołaja Kurowskiego nadaje Odrowążowi prawa miejskie. Powtórna lokacja miasta następuje w 1611 r. na prośbę Anny Ostrogorskiej - król Zygmunt III Waza nadaje Odrowążowi prawa miejskie na prawie niemieckim, potwierdza to król Stanisław August Poniatowski w 1785 roku, dodając liczne przywileje, aby miasto to mogło się rozwijać. Jednak po rozbiorach Polski Odrowąż traci swą rangę i jest traktowany jako wieś. Odrowąż wiele ucierpiał w czasie licznych wojen, w 1655 roku byli tu Szwedzi, rabując i niszcząc miasto oraz kościół. W końcu XVIII wieku przechodziły tamtędy wojska rosyjskie, które siały spustoszenie i strach wśród tutejszych mieszkańców. Wiek XIX i mające w tym czasie miejsce powstania: listopadowe i styczniowe, też nie ominęły Odrowąża. Po ich upadku nastąpiły represje wobec ludności. Wiek XX, czyli dwie wojny światowe, przyniosły także śmierć i zniszczenie.
[Jakman/Marynicz:] W 1399 roku król Władysław II Jagiełło nadał Odrowążowi prawa miejskie, a w 1611 otrzymuje on prawa miejskie na prawie niemieckim (za prośbą Anny Ostrogskiej). Miejscowość tą nie ominęły wojny – w roku 1655 przez miasto przeszli Szwedzi, zniszczyli wówczas istniejący już kościół, podobna sytuacja ma miejsce w 1702 roku. W końcu XVIII wieku przechodziły wojska rosyjskie, które siały spustoszenie i strach wśród mieszkańców. Wiek XIX to okres zaborów i powstań, które także nie ominęły Odrowąża. Kolejne stulecie to dwie wojny, które przyniosły śmierć i zniszczenie.
itd. szkoda strzępić języka. Pytam więc, z czyim tekstem mam do czynienia. Z tekstem Piotra Solarza, czy waszym. Podobną sprawę znajduję w innym miejscu pedeefa, ale nie mam zamiaru o tym pisać... Mam wrażenie, że podanie ogólnych linków było tylko małym wybiegiem.
I ja cieszę się bardzo, bo oznacza to mniej bezsensownych komentarzy.PiotrGerasch pisze: Nie mam zamiaru "uprawiać Wersalu" komentując waszą propozycję.
Nie dość, że wszechwiedzący, to dodatkowo wie, jakie są reakcje innych ! Medium, czy ki czort?PiotrGerasch pisze: Jest słaba, rzekłbym pachnie falstartem i jak mniemam została przez to przez niektórych skreślona na starcie.
Ostatnio zmieniony śr lut 13, 2013 6:47 pm przez Ynicz, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam,
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
-
- Posty: 290
- Rejestracja: pn sie 24, 2009 7:40 pm
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Podziękował/a: 18 razy
- Podziękowano: 18 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Zanim zacznie się kogoś pouczać to wpierw trzeba znać słowa, którymi się posługuje. Według Słownika Języka Polskiego słowo bynajmniej definiowane jest jako : partykuła przecząca, za pomocą której mówiący wyraża wolę odrzucenia komunikowanego sądu; wcale, zupełnie, ani trochę.PiotrGerasch pisze:
jak mniemam chodziło ci o to co napisał Waldek i to co napisałem ja. Bynajmniej, pierwszy post na tej stronie jest popełniony przeze mnie (tak mi pokazuje przeglądarka). Słowo "lans" jest mi obce, bo jestem jakby nie z tej bajki. I jako postać z takowej nie posługuję się nim (czasami nie rozumiejąc i jego znaczenia). Zapewniam cię jednak, że moim "przesłaniem" nie było na pewno promowanie swojej osoby - bo tego najzwyczajniej w życiu robić nie muszę i to z różnorodnych powodów, o których nie zamierzam tu dyskutować.
Dlatego na sam początek polecam : http://bynajmniej.pl/bynajmniej-to-nie-przynajmniej , warto poczytać i zapamiętać na przyszłość.
(Czaso)pismo wg Słownika Języka Polskiego - «pismo periodyczne wydawane w stałych terminach; też: egzemplarz takiego pisma». Dlatego być nim może? Oczywiście jest to pismo amatorskie, bo innym być nie może. A jeśli w Twoim mniemaniu nie jest to pismo(podkreślam amatorskie) to czym jest? Jednak tak to jest, że czarne nazywamy białym, a białe nazywamy czarnym.PiotrGerasch pisze: Przechodząc do rzeczy. Propozycja, którą przedstawiliście - w mojej ocenie - pismem zdecydowanie nie może być nazwane. Wartością samą w sobie jest miły wywiad z Martą Czerwieniec. No i jesteśmy już na stronie 5. Reszta. No właśnie, czym jest reszta.
Ja szczerze powiem, że na takie coś nie chce mi się odpowiadać. Szkoda mojego czasu.PiotrGerasch pisze: Co do kwestii wykluczenia społecznego, to proszę używać słów, które się rozumie. To, że porównałem wasz wytwór do szkolnej gazetki (przepraszam szkolne gazetki), odnosiło się li tylko do warstwy merytorycznej zaprezentowanego materiału, a nie do waszego wieku. Gdybyście mieli dalej problem z definicją wykluczenia społecznego to polecam:
Termin wykluczenie społeczne określa sytuację w której dana jednostka będąca członkiem społeczeństwa nie może normalnie uczestniczyć w działaniach obywateli tego społeczeństwa, przy czym ograniczenie to nie wynika z jej wewnętrznych przekonań, ale znajduję się poza kontrolą wykluczonej jednostki. Wykluczenie społeczne jest zjawiskiem wielowymiarowym i w praktyce oznacza niemożność uczestnictwa w życiu gospodarczym, politycznym jak i kulturowym, w wyniku braku dostępu do zasobów, dóbr i instytucji, ograniczenia praw społecznych oraz deprywacji potrzeb.
(za: http://mfiles.pl/pl/index.php/Wykluczen ... C5%82eczne; dostęp: 2013-02-13).
Tak jak napisałem we wcześniejszym poście "Jeśli potrafisz lepiej, zrób to". Jeśli jest słaba - nie czytaj, zrób lepszą, profesjonalną, wręcz idealną. Żadna konwencja, rozporządzenie, ustawa czy konstytucja nie nakazuje czyta naszego PISMA. Zdaje sobie sprawę, że nie jest najlepsza, ale to jest kwestia czasu.PiotrGerasch pisze: Nie mam zamiaru "uprawiać Wersalu" komentując waszą propozycję. Jest słaba, rzekłbym pachnie falstartem i jak mniemam została przez to przez niektórych skreślona na starcie.
Jeśli niektórzy skreślili ja na starcie - trudno. Mnie to ani nie ziębi, ani nie parzy. Jednak gdyby napisali to (gazetę) wykwalifikowani profesorowie tudzież doktorowie to prawie wszyscy skakaliby koło nich czekając na jakiś kawałek kiełbasy, ale, że to młodzi, pewnie głupi, a genealogia to chwilowe hobby to najlepiej zmieszać projekt z błotem, wyrzucić do kosza. Otóż zapewniam Ciebie, że genealogia to nie chwilowe zainteresowanie.
Nie było żadnej gazety - źle, jest jakaś gazeta - źle. No tak... Polokowi nigdy nie dogodzisz.
Gwarantuję Ci, że periodyk jest i będzie, a żadne głupie wypowiedzi( bezsensowne uwagi oraz porównywania do gazetki szkolnej) które uprawiasz będą po prostu ignorowane. A gazetka będzie coraz lepsza dzięki tym, którzy pomogą i tym, którzy wniosą merytoryczne uwagi - nie tym, którzy głupio wtrybiają swoje trzy grosze.
Cały czas sobie nucę słowa jakie napisał Janusz " Psy szczekają, karawana idzie dalej " i jechać będzie dalej.
P. S - A może osoby, które piszą bezsensowne posty po prostu zazdroszczą, że komuś się chciało coś takiego zrobić?
-
- Posty: 410
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 9:44 pm
- Lokalizacja: Szczecin/Częstochowa
- Podziękował/a: 12 razy
- Podziękowano: 23 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Wiem. Obserwuję cię już jakiś czas. I na swój sposób znam - w taki sposób, w jaki pozwalasz się poznać... Nawet trochę mi zawdzięczaszAlan_Jakman pisze:Otóż zapewniam Ciebie, że genealogia to nie chwilowe zainteresowanie.


Wykazaliście się niestety koledzy złą cechą. Nie umiecie przyjmować krytyki. Nawet "bezsensownej". Buta, jaka przez ciebie przemawia mocno mnie zaskakuje. Zresztą butę "uzupełniłeś" butą. Strzeżcie się chłopcy plagiatu. Ilość wyświetleń i pobrań nie jest niestety miarą wartości...
Piotr Gerasch
-
AUTOR TEMATU - Posty: 1214
- Rejestracja: sob cze 20, 2009 6:52 pm
- Lokalizacja: Międzyrzecz
- Podziękował/a: 41 razy
- Podziękowano: 315 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Jedno pytanie - gdzie w poniższym cytacie mogę znaleźć krytykę, bo nijak mi to wychodzi...PiotrGerasch pisze: Wykazaliście się niestety koledzy złą cechą. Nie umiecie przyjmować krytyki. Nawet "bezsensownej". Buta, jaka przez ciebie przemawia mocno mnie zaskakuje. Zresztą butę "uzupełniłeś" butą. Strzeżcie się chłopcy plagiatu. Ilość wyświetleń i pobrań nie jest niestety miarą wartości...
w pełni podzielam poglądy Andrzeja Zielińskiego. Chociaż... czy to istotne. Na razie nie jest to nawet szkolna gazeta. Może kiedyś. Może...
Pozdrawiam,
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
Marcin Marynicz, syn Adama, wnuk Adama, prawnuk Franciszka, 2xprawnuk Andrzeja, 3xprawnuk Jana, 4xprawnuk Wojciecha, 5xprawnuk Szymona
_____________________________________
Mój blog genealogiczny : http://przodkowieztamtychlat.blogspot.com
-
- Posty: 1018
- Rejestracja: ndz cze 27, 2010 11:28 am
- Lokalizacja: Wejherowo, Lübeck
- Podziękował/a: 91 razy
- Podziękowano: 189 razy
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
hmm
dla mnie osobiście to co tworzą Alan i Marcin nie ma być PUBLIKACJĄ NAUKOWĄ Mimo swojego młodego wieku nie są ostatnimi "głupkami" - przepraszam za wyrażenie ;-) , żeby np. wstawiać zdjęcia, artykuły itp. bez zgody właściciela , czy podania źródła, ale na pewno z niektórych podpowiedzi i dobrych rad będą mogli skorzystać. Mam jednak wrażenie, ze cześć z nas oczekuje od nich profesjonalnych, na najwyższym poziomie artykułów na tematy związane z genealogia !!! .....a chyba nie o to im chodziło ???
pozdrawiam Beata
dla mnie osobiście to co tworzą Alan i Marcin nie ma być PUBLIKACJĄ NAUKOWĄ Mimo swojego młodego wieku nie są ostatnimi "głupkami" - przepraszam za wyrażenie ;-) , żeby np. wstawiać zdjęcia, artykuły itp. bez zgody właściciela , czy podania źródła, ale na pewno z niektórych podpowiedzi i dobrych rad będą mogli skorzystać. Mam jednak wrażenie, ze cześć z nas oczekuje od nich profesjonalnych, na najwyższym poziomie artykułów na tematy związane z genealogia !!! .....a chyba nie o to im chodziło ???
pozdrawiam Beata
-
- Posty: 290
- Rejestracja: pn sie 24, 2009 7:40 pm
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Podziękował/a: 18 razy
- Podziękowano: 18 razy
- Kontakt:
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Taka myśl mi się nasunęła teraz.beata bistram pisze:hmm
dla mnie osobiście to co tworzą Alan i Marcin nie ma być PUBLIKACJĄ NAUKOWĄ Mimo swojego młodego wieku nie są ostatnimi "głupkami" - przepraszam za wyrażenie ;-) , żeby np. wstawiać zdjęcia, artykuły itp. bez zgody właściciela , czy podania źródła, ale na pewno z niektórych podpowiedzi i dobrych rad będą mogli skorzystać. Mam jednak wrażenie, ze cześć z nas oczekuje od nich profesjonalnych, na najwyższym poziomie artykułów na tematy związane z genealogia !!! .....a chyba nie o to im chodziło ???
pozdrawiam Beata
Jeśli ktoś z krytykujących chce napisać artykuł na najwyższym poziomie to niech albo założy swoją gazetę - co pisałem już wcześniej, albo napiszę do naszej - no chyba, że to takie 'badziewie i dziadostwo', że wstyd pisać?
Wtedy wszyscy będą zadowoleni - krytykujący coś zrobią, będą mieli wysoki poziom swojego artykułu - proste? Proste.
Re: Pierwszy Ogólnopolski periodyk genealogiczny jest już dostępny!
Przepraszam Cię Beato, ale teraz to ja nie rozumiem?
Nikt nie mówił o publikacji naukowej i nikt nie ma Ich za głupków, wręcz przeciwnie.
Zapytali o zdanie ludzi skupionych na tym forum, zostali potraktowani jak partnerzy - koledzy genealodzy, otrzymując zarówno pochwały jak i recenzje niepochlebne.
I z całym szacunkiem, ale skoro jest to Biuletyn Genealogiczny to rozumiem, że jego treść nie będzie traktować o budowie silnika odrzutowego
tylko właśnie o genealogii w szerokim tego słowa znaczeniu.
I nie będzie to zlepek informacji skopiowanych z netu, bo te ja osobiście mogę sobie i bez biuletynu właśnie w necie poczytać.
Niepokojący jest fakt, że obu Panom w dalszym ciągu brakuje pokory. Zamiast przeczytać i zrozumieć to co napisał Waldek, Joasia, Andrzej i wreszcie Piotr autorzy niewzruszenie "strzelają focha" proponując,żebyśmy sobie sami lepsze pisemko sklecili.
Zupełny brak konsekwencji, pokory, że o szacunku do adwersarzy nie wspomnę.
Nikt nie mówił o publikacji naukowej i nikt nie ma Ich za głupków, wręcz przeciwnie.
Zapytali o zdanie ludzi skupionych na tym forum, zostali potraktowani jak partnerzy - koledzy genealodzy, otrzymując zarówno pochwały jak i recenzje niepochlebne.
I z całym szacunkiem, ale skoro jest to Biuletyn Genealogiczny to rozumiem, że jego treść nie będzie traktować o budowie silnika odrzutowego

I nie będzie to zlepek informacji skopiowanych z netu, bo te ja osobiście mogę sobie i bez biuletynu właśnie w necie poczytać.
Niepokojący jest fakt, że obu Panom w dalszym ciągu brakuje pokory. Zamiast przeczytać i zrozumieć to co napisał Waldek, Joasia, Andrzej i wreszcie Piotr autorzy niewzruszenie "strzelają focha" proponując,żebyśmy sobie sami lepsze pisemko sklecili.
Zupełny brak konsekwencji, pokory, że o szacunku do adwersarzy nie wspomnę.