Witam Wszystkich,
Tak sie zastanawiam nad zawodami lub zajeciami przodkow. Wiem ze praktykowali rozne zawody i to gdzie bylo najwiecej zapotrzebowania
w danym momencie. Jednak sadze ze i do dzis dnia jest podobnie, ktos moze zaczac pracowac w danej dziedzinie i w praktyce sie nauczyc zawodu. Ja pracowalem w technice detystycznej i nie wiedzialem o istnieniu takiego zawodu. Nauczylem sie go w praktyce.
Najczesciej zawody rzemieslnicze uczylo sie w terminie i z ubiegem czasu sie czlowiek szkolil nie wiem jak bylo z innymi zawodami.
Moi przodkowie jakos zawsze pracowali w rzemiosle.
3x pradziadek Marcin Korzeniewski- uczciwi, czyli rzemieslnik wiejski (rzemioslo)
2x pradziadek Stanislaw Korzeniewski- szewc (rzemioslo)
pradziadek Wladyslaw- gwozdziarz (rzemioslo)
dziadek- najpierw tokarz, pozniej inzynier
Czy cos w tym musi byc ze wszyscy byli rzemieslnikami czy poprostu zbieg okolicznosci?
Pozdrawiam,
Sandro
UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo
Zawody
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 372
- Rejestracja: śr cze 25, 2008 4:14 pm
- Lokalizacja: Warszawa - Rakowiec
- Podziękował/a: 90 razy
- Podziękowano: 46 razy
- Kontakt:
Re: Zawody
Hey Sandro !
Tak , "racja - " coś w tym musi być " i było !
Co miał robić w tamtych czasach syn gwożdziarza , szewca ,tokarza czy innego rzemieślnika na wsi , żeby zarobić na życie
i utrzymać rodzinę ? Wzorował sie na ojcu ,który go przyuczył fachu , miał warsztat pracy.Taka była tradycja w wielu rodzinach.
Na ogół im się " nie przelewało ,ale byli niezależni od ,,Pana" ,nie byli na słuzbie . Syn rzemieślnika mógł też wsiąść na statek i popłynąć za "Wielką Wodę". Musiał miec odwagę i pieniadze na drogę.
Oczywiście , bywało czasem , że jakiś syn bogatszego rzemieślnika , uparł się , ukończył gimnazjum , nawet studia wyższe .Miał wtedy inne możliwości i mógł zrobić karierę . Znamy takie przypadki.
Mój " mądry " wniosek: życiem rządzą czasem : pieniądze , odwaga , los i "tradition" , jak śpiewał pewien mój ulubiony Izraelita z filmu "Skrzypek na Dachu". I miał rację !

P.S.
Pozdrów Mamę.Mieszkałyśmy kiedyś w tym samym domu na ul.Rozbrat
Tak , "racja - " coś w tym musi być " i było !
Co miał robić w tamtych czasach syn gwożdziarza , szewca ,tokarza czy innego rzemieślnika na wsi , żeby zarobić na życie
i utrzymać rodzinę ? Wzorował sie na ojcu ,który go przyuczył fachu , miał warsztat pracy.Taka była tradycja w wielu rodzinach.
Na ogół im się " nie przelewało ,ale byli niezależni od ,,Pana" ,nie byli na słuzbie . Syn rzemieślnika mógł też wsiąść na statek i popłynąć za "Wielką Wodę". Musiał miec odwagę i pieniadze na drogę.
Oczywiście , bywało czasem , że jakiś syn bogatszego rzemieślnika , uparł się , ukończył gimnazjum , nawet studia wyższe .Miał wtedy inne możliwości i mógł zrobić karierę . Znamy takie przypadki.
Mój " mądry " wniosek: życiem rządzą czasem : pieniądze , odwaga , los i "tradition" , jak śpiewał pewien mój ulubiony Izraelita z filmu "Skrzypek na Dachu". I miał rację !

P.S.
Pozdrów Mamę.Mieszkałyśmy kiedyś w tym samym domu na ul.Rozbrat
Ostatnio zmieniony śr lut 20, 2013 12:22 am przez Kalina, łącznie zmieniany 3 razy.
Pozdrawiam.
Kalina
Nazwiska:
Kaliński - Podlasie
Tyszka - Ókolice Lomży ,par.Szczepankowo
Kalina
Nazwiska:
Kaliński - Podlasie
Tyszka - Ókolice Lomży ,par.Szczepankowo
-
- Posty: 2085
- Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował/a: 15 razy
- Podziękowano: 235 razy
- Kontakt:
Re: Zawody
Kalino, masz dużo racji w tym co piszesz i poczyniłaś ciekawe obserwacje. Z kontekstu Twojej wypowiedzi wnioskuję, że miałaś na myśli sytuację w XIX wieku, bo trzeba przecież pamiętać, że zupełnie inaczej było na wsi przed uwłaszczeniem. Inaczej w wioskach oczynszowanych, a inaczej tam, gdzie dominowała pańszczyzna.
Bardzo duże zróżnicowanie położenia chłopstwa występowało w poszczególnych regionach Rzeczypospolitej. Zajęcia pozarolnicze ludności wiejskiej mogły mieć charakter dziedziczny, ale w dużej części były podyktowane aktualną potrzebą lokalnego rynlu i lokalnymi tradycjami.
Często dawne wsie służebne zachowywały swoje pierwotne zajęcia. Pojawiały się także zupełnie nowe, wraz z postępem technicznym i lokalnymi potrzebami.
Gdy następował rozkwit budownictwa folwarcznego lub przemysłowego, pojawiały się armie strycharzy, cieśli, wozaków. Gdy wybudowano, co było do wybudowania, albo musieli się przenieść na inny teren, albo zmieniali zajęcie na inne.
Były także rodziny, w których zajęcie przechodziło z ojca na syna. Często obserwujemy całe pokolenia szewców, garncarzy czy elity rzemieślniczej - kowali i młynarzy.
Zupełnie inaczej było w miastach.
Co do kariery robionej przez dzieci bogatszych rzemieślników, to z tym byłbym bardziej ostrożny. To jakaś kalka myślowa, stereotyp.
Może nie było cudownie, ale trzeba pamiętać, że większość księży pochodziła z rodzin chłopskich i mieszczańskich. Oczywiście zazwyczaj końcem ich kariery było probostwo, ale jak na warunki wiejskie, to i tak były wyżyny społeczne.
Pamiętajmy także, iż od czasów Księstwa Warszawskiego do korpusów kadetów przyjmowano także bezpłatnie zdolniejsze dzieci mieszczan i chłopów, a więc kariera oficerska stała otworem. Nie było tego tak dużo, ale jednak było.
W zaborze austriackim odpowiednio długa służba wojskowa dawała mozliwość uzyskania patentu szlacheckiego także dla dzieci chłopskich (trochę to było podobne do możliwości uzyskania szlachectwa przez profesorów Akademii Krakowskiej)
A skoro już o Akademii mówię, to udział w niej studentów pochodzenia chłopskiego stawia na głowie wszystko to, co moglismy znaleźć w niedawnych podręcznikach historii
Bardzo duże zróżnicowanie położenia chłopstwa występowało w poszczególnych regionach Rzeczypospolitej. Zajęcia pozarolnicze ludności wiejskiej mogły mieć charakter dziedziczny, ale w dużej części były podyktowane aktualną potrzebą lokalnego rynlu i lokalnymi tradycjami.
Często dawne wsie służebne zachowywały swoje pierwotne zajęcia. Pojawiały się także zupełnie nowe, wraz z postępem technicznym i lokalnymi potrzebami.
Gdy następował rozkwit budownictwa folwarcznego lub przemysłowego, pojawiały się armie strycharzy, cieśli, wozaków. Gdy wybudowano, co było do wybudowania, albo musieli się przenieść na inny teren, albo zmieniali zajęcie na inne.
Były także rodziny, w których zajęcie przechodziło z ojca na syna. Często obserwujemy całe pokolenia szewców, garncarzy czy elity rzemieślniczej - kowali i młynarzy.
Zupełnie inaczej było w miastach.
Co do kariery robionej przez dzieci bogatszych rzemieślników, to z tym byłbym bardziej ostrożny. To jakaś kalka myślowa, stereotyp.
Może nie było cudownie, ale trzeba pamiętać, że większość księży pochodziła z rodzin chłopskich i mieszczańskich. Oczywiście zazwyczaj końcem ich kariery było probostwo, ale jak na warunki wiejskie, to i tak były wyżyny społeczne.
Pamiętajmy także, iż od czasów Księstwa Warszawskiego do korpusów kadetów przyjmowano także bezpłatnie zdolniejsze dzieci mieszczan i chłopów, a więc kariera oficerska stała otworem. Nie było tego tak dużo, ale jednak było.
W zaborze austriackim odpowiednio długa służba wojskowa dawała mozliwość uzyskania patentu szlacheckiego także dla dzieci chłopskich (trochę to było podobne do możliwości uzyskania szlachectwa przez profesorów Akademii Krakowskiej)
A skoro już o Akademii mówię, to udział w niej studentów pochodzenia chłopskiego stawia na głowie wszystko to, co moglismy znaleźć w niedawnych podręcznikach historii

-
- Posty: 372
- Rejestracja: śr cze 25, 2008 4:14 pm
- Lokalizacja: Warszawa - Rakowiec
- Podziękował/a: 90 razy
- Podziękowano: 46 razy
- Kontakt:
Re: Zawody
Witam !
Waldku , myślę i myślę ,jak tu teraz wyjść z twarzą z tej opresji ,w którą się wpakowałam. Niestety,zakałapućkałam się .
Te moje "madrości" ,które okresliłeś ładnie " ciekawymi obserwacjami " , napisałam bez zastanowienia , przeleciałam temat
jak meteoryt nad Czelabińskiem . Zobaczyłam pytanie - myślę sobie : "Phi ,co to dla mnie.Łatwizna ! Zarobię trochę points , kasie krucho." No i poszły konie po betonie.Rezultat widać ,ale więcej points. A tak wogóle ,to skromnam, domorosła ,genealożka(?),genealogini (?) - okropne ! Żeby podreperowć, chociaż trochę, swoją reputację , może dodam coś nieśmiało o pochodzeniu i karierach księży.
Otoż , wg. mnie , inaczej wyglądała w XIX w. sprawa w przypadku kościoła unickiego w KP.
Wielu duchownych pochodziło z polskich rodzin szłacheckich ,głownie drobna szlachta,ale nie tylko .Swiadczą o tym nie tylko
nazwiska , w ogromnej większości polskie.
Wiekszośc to proboszczowie .którzy poza obowiązkowym ukończeniem seminarium duchownego , nie tak rzadko studiowali
na Uniwersytetach w Warszawie , Wilnie, Lwowie ,Wiedniu.
Niektórzy z "moich" unitów ( 4 pokolenia ) poza stanowiskami proboszczów , "dorobili" sie wyższych godności w diecezji : dziekan, kanonik honoralny i biskup- nominat.
Pisząc o studentach pochodzenia chłopskiego i ich ew.karierach ,pomyliły mi się wieki (drobnostka !) .Wpadł mi wtedy do
głowy Reymont, Laszczka ,Skoczylas ,Cierplikowski ,a to przecież kariery XX w ,chociaż niektorzy urodzeni w XIXw.
Waldku , myślę i myślę ,jak tu teraz wyjść z twarzą z tej opresji ,w którą się wpakowałam. Niestety,zakałapućkałam się .
Te moje "madrości" ,które okresliłeś ładnie " ciekawymi obserwacjami " , napisałam bez zastanowienia , przeleciałam temat
jak meteoryt nad Czelabińskiem . Zobaczyłam pytanie - myślę sobie : "Phi ,co to dla mnie.Łatwizna ! Zarobię trochę points , kasie krucho." No i poszły konie po betonie.Rezultat widać ,ale więcej points. A tak wogóle ,to skromnam, domorosła ,genealożka(?),genealogini (?) - okropne ! Żeby podreperowć, chociaż trochę, swoją reputację , może dodam coś nieśmiało o pochodzeniu i karierach księży.
Otoż , wg. mnie , inaczej wyglądała w XIX w. sprawa w przypadku kościoła unickiego w KP.
Wielu duchownych pochodziło z polskich rodzin szłacheckich ,głownie drobna szlachta,ale nie tylko .Swiadczą o tym nie tylko
nazwiska , w ogromnej większości polskie.
Wiekszośc to proboszczowie .którzy poza obowiązkowym ukończeniem seminarium duchownego , nie tak rzadko studiowali
na Uniwersytetach w Warszawie , Wilnie, Lwowie ,Wiedniu.
Niektórzy z "moich" unitów ( 4 pokolenia ) poza stanowiskami proboszczów , "dorobili" sie wyższych godności w diecezji : dziekan, kanonik honoralny i biskup- nominat.
Pisząc o studentach pochodzenia chłopskiego i ich ew.karierach ,pomyliły mi się wieki (drobnostka !) .Wpadł mi wtedy do
głowy Reymont, Laszczka ,Skoczylas ,Cierplikowski ,a to przecież kariery XX w ,chociaż niektorzy urodzeni w XIXw.
Pozdrawiam.
Kalina
Nazwiska:
Kaliński - Podlasie
Tyszka - Ókolice Lomży ,par.Szczepankowo
Kalina
Nazwiska:
Kaliński - Podlasie
Tyszka - Ókolice Lomży ,par.Szczepankowo