Post
autor: pchec » wt mar 05, 2013 12:00 am
Mnie do tej pory udało się podobnego problemu uniknąć, ale też starałem się przygotować na podobną ewentualność stosując parę zasad:
1. Nie publikuję multimediów w sposób otwarty. Wyjątkiem są pojedyncze ilustracje na blogu, co do których uzyskuję pozwolenie właściciela praw autorskich (np. NAC). Zdjęcia rodzinne i inne multimedia są dostępne jedynie dla wąskiego grona rodzinnego.
2. Dane osób żyjących są automatycznie niewidoczne dla osób postronnych. Więcej informacji widzi jedynie wąskie grono rodziny mające konta na stronie. Nawet tutaj jestem w stanie to zawęzić jedynie do osób znających się nawzajem, żeby nie było żadnych niesnasek. Przykład hipotetyczny: Mój kuzyn 7. stopnia nie musi widzieć danych kuzyna 7. stopnia mojej żony (nie znają się i są sobie obcy). Obaj jednak mogą widzieć dane swojej bliskiej rodziny i pomagać w ich uzupełnianiu.
3. W bazie genealogicznej otwarcie publikuję tylko dane osób zmarłych. Przez dane rozumiem konkretne fakty, poparte źródłami o rozmaitym, ale przeważnie wysokim, stopniu wiarygodności.
4. Wszelkie ewentualne wnioski i dodatkowe narracje wysnute są wyłącznie ze zdobytych faktów i ewentualnie odpowiedniej literatury (np. monografii miejscowości). W przypadku bazowania na mniej pewnych źródłach (np. przekaz rodzinny), stosowna uwaga pojawi się we wnioskowaniu. Ten punkt jest nieco na wyrost, gdyż dopiero będę tworzył biogramy konkretnych osób, ale tak właśnie zamierzam to zrobić. Pozwoli to udostępnić je bez większych obaw (oczywiście w przypadku osób zmarłych).
Ustawa o ochronie danych osobowych nie dotyczy zmarłych, więc ten punkt odpada. Pozostaje ochrona dóbr osobistych. Co do tego, moim zdaniem wystarczy trzymać się faktów i podawać uzasadnienie swoich wniosków. Prowadząc swoje badania rzetelnie jestem przekonany, że spokojnie wybronię się przed dowolnymi zarzutami, nawet gdy przyjdzie opublikować niewygodne fakty.
Na koniec warto oczywiście ocenić co jest warte zachodu. Być może natkniemy się na jakieś niewygodne szczegóły, które i tak nie mają większego znaczenia i nie warto będzie o nie kruszyć kopii. Co innego, gdyby ich pominięcie "ucinało" całą gałąź genealogiczną i kierowało na jakieś manowce. Macie jeszcze jakieś opinie?