Post
autor: Jola65 » ndz mar 17, 2013 12:16 pm
Zachęcona Waldka postami tu i na Fb kopiuję wrażenia z pierwszego mojego spotkania na Urodzinach GenPolu. Na tych ostatnich nie mogłam być, ale może zachęci to innych do podzielenia się swoimi przeżyciami. Może ktoś, dla kogo to spotkanie było pierwszym , tak jak dla mnie to w 2008, zechce się odezwać:
Moje wrażenia z Warszawy
Created: Mar 5 2008, 07:05 am
Wszyscy piszą o swoim pobycie w Stolicy, więc i ja pragnę podzielić się swoimi wrażeniami.Było to moje pierwsze spotkanie z genealogiczną bracią ( siostrzyczki mam nadzieję, że zrozumieją tę męską formę). Właśnie sobie uświadomiłam, że 25 marca minie rok jak zajęłam się opisywaniem dziejów rodu Ilnickich. 25 marca 2007 r. zarejestrowałam sie na portalu "Przodek", a później na Genpolu. Impulsem do poszukiwań stał sie program "Rodzinne sekrety'. Jestem więc o cztery lata młodsza od Genpolu ( smile). Wracając jednak do spotkania. Dowiedziałam sie o nim z Waszych blogów na GB i pomyślałam ; " Co Oni organizują za spotkanie? Dlaczego ja o niczym nie wiem?". Po uzyskaniu dokładniejszych informacji i przeczytaniu zaproszenia Tomka na forum, zdecydowałam, że jadę i uznałam za pewnik iż mój mąż jedzie ze mną, wszak to jego rodzina jest przedmiotem moich dyskusji na forum. Moja nieco brzydsza połowa popatrzyła na mnie z miną" baba coś wymyśliła' i mówi: kiedy to spotkanie? 1 marca - odpowiadam. No to juz pojechałaś. Dlaczego?- pytam. Bo masz zajęcia, a ja elektryka na budowie i dyżur w ramach akcji zima. I tu mnie całkowicie zbił z tropu. Chodzę i dumam, co tu zrobić. Na GB piszę, ze może pojadę. Na szczęście Pajola proponuje, że mogą mnie zabrać swoim samochodem ( no i jeszcze raz okazuje sie, że można liczyć na drugiego człowieka). Dojazd już mam - dumam, teraz tylko przełożyć zajęcia. Krótka rozmowa z dyrekcją i jestem w sobotę i niedzielę wolna. Niestety wygadałam się przed ciotką warszawianką, że będę w stolicy i może wpadnę do niej na chwilę( bo już miałam w planach odwiedziny u Darka)ale cioteczka nie chciała słyszeć o żadnej chwilce. Mam przyjechać na dłużej i żadnego usprawiedliwienia nie przyjmuje. Z żalem rezygnuję więc z gościny Darka i z możliwości nocnych rozmów z Wami.
Z niecierpliwością czekam na sobotę i spotkanie z Pajolą oraz jej mężem. Zastanawiam się jacy będą? Jak mnie przyjmą? Pirwsza rozmowa telefoniczna z Jolą nastraja mnie optymistycznie. Własny ślubny trochę się obawia mojej jazdy z nieznanymi sobie ludźmi , ale tak po prawdzie, to chyba trochę zazdrościł. Nadeszła sobota i przesympatyczna podróż z Jolą i Januszem. Całą drogę lało, ale w samochodzie było wesoło. Warszawa przywitała nas również deszczem, humorki natury zostały jednak nam wynagrodzone uśmiechami ludzi zgromadzonych w Galerii Porczyńskich. Jestem troche stremowana. Jola przedstawia mnie pierwszym Genpolowiczom ( już nie pamietam komu, ale to z wrażenia) i wszystko idzie jak po sznurku. Odnajdują mnie ludzie, których imiona nie zawsze znam, za to ich niki i owszem. Zaczynam sama szukać osób, z którymi chciałam porozmawiać. Poluję na Włodka Macewicza, bo to dzięki niemu zaszłam tak daleko w poszukiwaniach przodków i dokumentowaniu ich zycia i jesteśmy spowinowaceni w odległych pokoleniach. W międzyczasie poznaję pozostałą grupę z GB ; Margolcię, która zaskoczyła mnie, bo wygląda "na żywo" inaczej niż w komputerze, ale jest serdeczna i pełna ciepła, Jacek Cieciewicz - poznałam go od razu i tak jak na forum tak i tu humor mu dopisywał, Darka, który okazał się bardzo uczynnym i cierpliwym facetem , Ewę Duch, która też jako jedna z pierwszych na Genpolu i GB odpowiadała na moje posty, Tadka Goś - zupełnie innego wizualnie niż na forum i wielu innych, których nie wymieniam z nazwiska, bo boję się, że coś pokręcę Atmosfera tego spotkania była dla mnie sporym zaskoczeniem, a właściwie nie powinna, bo już od roku czasu obserwuję to fantastyczne zjawisko jakim są genealodzy amatorzy. Wczoraj obejrzałam wszystkie zdjęcia na forum i na Gb. Mąż zaglądał mi przez ramię i kiedy na ekranie komputera pojawiło się nasze wspólne zdjęcie zawołał:" To tylu was tam było?! No dobra powiedz im żeby następne spotkanie było gdzieś bliżej Opola, to mur beton będę.' Niestety jedno życzenie nie zostało spełnione : na spotkaniu nie było Bogusi Malinowskiej a jej też sporo zawdzięczam . Czuwała nade mną jednak dobra gwiazda i w drodze powrotnej Jola, Janusz i ja odwiedziliśmy Bogusię w jej domu. Myślę, że jeszcze nie raz się spotkam z Wami, a przynajmniej z większością.