UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo

Opowieści i wspomnienia

Miejsce na opisy ciekawych przypadków, historii, zdarzeń, na które trafiliście we własnych poszukiwaniach

Moderator: Moderatorzy


Awatar użytkownika

mateusz1010
Posty: 170
Rejestracja: ndz kwie 13, 2008 3:47 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Re: Anegdoty

Post autor: mateusz1010 » wt cze 17, 2008 9:39 am

Ewo!
Bardzo ciekawa historia :D Miałaś bardzo odważnego dziadka. Ja uważam, że dawniej ogólnie ludzie byli odważniejsi.

Pozdrawiam Mateusz Fryszer
Mateusz Fryszer

Awatar użytkownika

Ewa Chojnowska
Posty: 284
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 5:31 pm
Lokalizacja: Brzeg woj. opolskie
Podziękował/a: 3 razy
Podziękowano: 16 razy

Re: Anegdoty

Post autor: Ewa Chojnowska » wt cze 17, 2008 5:01 pm

Dziękuję za dobre słowo :D. Pozwoliłam sobie na przytoczenie tej opowieści również i po to, by pokazać jak skomplikowane były stosunki między Niemcami, a Polakami. A poza tym jest ona pochwałą znajomości języków obcych. Dziadziuś znakomicie znał język niemiecki, czym wzbudzał szacunek u Niemców, z którymi się stykał.
Pozdrowienia
Ewa
Ewa Chojnowska
poszukuję: Chojnowski, Lipowski, Kuniczkowski, Mejrowski, Malinowski (okolice Grudziądza), Małopolski, Tupek (Rzepiennik Biskupi) Pełech, Gac, Gil, Kopiński (Nowosiółki Kardynalskie), Jamroga, Gałuszka, Wilk, Zajdel (okolice Krosna)

Awatar użytkownika

AnnaZ
Posty: 104
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:56 pm
Lokalizacja: Ustka/Gorzów

Re: Anegdoty

Post autor: AnnaZ » czw cze 26, 2008 7:02 pm

Ewo,bardzo ciekawa historia,Twój dziadek miał dużo szczęścia,że stanęli w Jego obronie i to Niemcy u których pracował.Widzisz jak wiele ciekawego można dowiedzieć się o swoich Przodkach właśnie z anegdot i historyjek rodzinnych.
Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować odważnego Dziadzi :D
Pozdrawiam Anna Zborowska
_________________________________________________________________________________________
Zborowscy, Machomeccy, Nowosad, Pawłowscy, Zalescy, Waliszewscy, Chmielewscy, Kulesza, Jacyszyn...


AUTOR TEMATU
bernard123
Posty: 201
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
Podziękował/a: 4 razy
Podziękowano: 8 razy

Re: Anegdoty

Post autor: bernard123 » pn lip 28, 2008 11:43 pm

Jest to makieta artykułu do lokalnej gazety .
Wstęp jest mój ,wspomnienia spisał syn w ramach pracy z historii - zostawił orginalne sformułowania wspominającej .

“Gdy zgaśnie pamięć ludzka, przemówią kamienie”
„Gdy zgaśnie pamięć ludzka, przemówią kamienie” tak wiele lat temu powiedział Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński.
W Gminie Magnuszew we wrześniu zbudowano dwa nowe nagrobki, upamiętniające mieszkańców tej okolicy, którzy zapłacili najwyższą cenę w czasie działań II Wojny Światowej.
Na cmentarzu parafialnym w Magnuszewie ksiądz kanonik Florian Rafałowski poświęcił nagrobek czternastu mężczyzn zamordowanych 27 października 1943r. We Mszy Świętej za poległych a także w czasie wyświęcenia pomnika uczestniczyły rodziny zamordowanych, Wójt Gminy Magnuszew — Henryk Plak, Sekretarz Gminy — Barbara Sobota i Przewodniczący Rady Gminy - Bernard Wdowiak.
W Mniszewie stanął nowy nagrobek z napisem: Edward Bukowski 1900— ł944. Żołnierz Armii Krajowej „ Kierownik Szkoły Podstawowej w Chmielewie w latach 1924—1944. Zginął z rąk okupanta podczas bombardowania 2 sierpnia ł944r., ratując życie mieszkańcom okolicznych wsi.
Jadwiga Teresa Bukowska 1931 — 1944r. Poniżej przytaczam I wspomnień pani Wandy Marczak z Rozniszewa spisany przez ucznia Gimnazjum w Mniszewie.
Bernard Wdowiak


"…nikt nie liczył, że przeżyje."
Na przyczółku warecko-magnuszewskim 1 sierpnia 1944 roku Rosjanie zaczęli przedzierać się przez Wisłę. Nasze gospodarstwo było na skraju lasu 4 kilometry od Wisły we wsi Kolonia Rozniszew.
Niemcy wszystkich ludzi z wiosek położonych nad Wisłą ewakuowali przed siebie. Wojska radzieckie zaczęły się przeprawiać przez Wisłę na łodziach pontonowych.
Dużo gospodarzy ze swoim dobytkiem zatrzymało się u nas. Uważali, że w naszym gospodarstwie będą bezpieczni. Przez trzy dni trwała walka, nad naszymi budynkami bez przerwy przelatywały pociski niemieckie i rosyjskie. Siedzieliśmy wszyscy w piwnicach i modliliśmy się a pociski bez przerwy padały wokół naszych budynków, nikt nie liczył, że przeżyje. Po trzech dniach okropnej walki przyszło czterech żołnierzy radzieckich, był to patrol. Zaczęli nam mówić że German ucieka i nie zatrzyma się jak w Berlinie, żebyśmy wychodzili z piwnic. W tym czasie ucichło. Pociski przestały przelatywać. Zaczęliśmy wszyscy wychodzić z piwnic, mężczyźni z okopów. Żołnierze poszli do obory i cały tłum ludzi z nimi. Obora była duża, murowana. Niemcy w pobliżu byli obsadzeni z działami pół kilometra od naszych budynków. Zauważyli patrol rosyjski, myśleli że to jest dużo wojska. Zaczęli strasznie bić. Przez dwie godziny pociski padały w nasze budynki. 25 osób zostało zabitych i dużo rannych.
Ja z moim mężem i miesięczną córeczką Danielą byłam w tej oborze. Razem z nami siostra męża Stefania Kociszewska ze swoim mężem i dziewięciomiesięczną córką na ręku. Żołnierze stali blisko nas, pocisk niemiecki uderzył w oborę. Trzech żołnierzy, którzy stali blisko nas zostali zabici. Siostry Kociszewskiej mąż został zabity oraz córka, którą trzymała na ręku. Ona lekko ranna. Ja z mężem dzięki Bogu ocaleliśmy. Wszyscy, kto żywy uciekaliśmy do piwnicy. Pociski padały jak grad. Na łące za domem leżały zabite krowy i konie. Budynki zaczęły się palić, zrobił się okropny popłoch, kto mógł to uciekał. Ja zostałam sama w piwnicy z dzieckiem na ręku, nie mogłam wyjść bo zawaliły się schody. Strasznie krzyczałam. Przy wejściu do piwnicy stał bardzo ranny nauczyciel z Chmielewa pan Bukowski przy swojej 15-to letniej córce, która leżała zabita w kałuży krwi. Chciał mi pomóc ale miał urwaną rękę i sam ledwie stał, a jego żona klęczała obok. Zaczełam krzyczeć. Mój mąż nie zauważył, że ja zostałam w piwnicy. Jak usłyszał krzyk dopiero się wrócił i wyciągnął mnie z dzieckiem.
To było straszne, jedni uciekali pod Niemca w stronę Zakrzewa, drudzy w stronę Wisły pod Ruskich. Uciekaliśmy do Gruszczyna. Cały tłum ludzi z nami i jeden żołnierz radziecki bo trzech zostało zabitych w oborze. Pociski niemieckie padały całą drogę to przed nami to za nami. My bez przerwy padaliśmy na ziemię. Zmoknięci i zmazani w błocie bo padał deszcz. Te trzy kilometry drogi do Gruszczyna szliśmy kilka godzin. Zatrzymaliśmy się w Chmielewie u Cholewów, którzy byli u nas. Oni uciekli w stronę Zakrzewa pod Niemca. Mieli trzy dziewczynki. Nie zauważyli w tym strasznym zamieszaniu, że jednej nie ma. Miała ona 9 lat, uciekła razem z nami pod Ruskich. Od razu schowaliśmy się do piwnicy bo pociski bez przerwy padały. Dopiero tam zobaczyłam, że nie mam żadnej pieluchy dla dziecka. Mąż zdjął koszulę, oberżnął rękawy i to były pieluszki.
Wojska rosyjskie przeprawiały się przez Wisłę na łodziach pontonowych. Samoloty bez przerwy zrzucały bomby. Po kilku dniach okropnej wojny uciekliśmy za Wisłę. Żołnierze przewozili łodziami pontonowymi ludność cywilną. Zbudowali most pontonowy . W tym czasie przeprawiało się wojsko polskie przez most. Nadleciały samoloty niemieckie i zaczęły bombardować. Dużo polskich żołnierzy zostało zabitych i wszyscy razem z mostem utonęli. Bombardowanie trwało bardzo długo. Jedne samoloty odlatywały, drugie przylatywały. W tym czasie przeprawialiśmy się przez Wisłę łodziami, będąc blisko mostu przeżyliśmy drugie piekło, nikt nie liczył, że przeżyje. Całe tłumy ludzi uciekały od strasznej wojny.
Zatrzymaliśmy się w Rębkowie pod Garwolinem. Tam zaczęła się tułaczka, nic nie mieliśmy do jedzenia i do ubrania bo wszystko zostało spalone. Cały inwentarz wybity. Na razie liczyliśmy, że to nie potrwa tak długo, że front ruszy do przodu. Wojska rosyjskie bez przerwy nadciągały a front stał w miejscu. Wojsko rosyjskie wszystką ludność z przyczółka warecko-magnuszewskiego ewakuowało za Wisłę do okolic Garwolina. Musieli zgromadzić dużo wojska i dopiero ruszyli na Niemca . Ofensywa rozpoczęła się 15 stycznia 1945 roku. Całą zimę mieszkaliśmy w Guźnie za Garwolinem. Mieszkaliśmy u bardzo dobrych ludzi. Mieli dwa mieszkania, jedno nam dali. Mąż robił bimber z buraków i chodził do Garwolina sprzedawać, z tego żyliśmy.
Do domu wróciliśmy S kwietnia. Na Wiśle były wybudowane dwa mosty drewniane, którymi przechodziło wojsko. Z naszych budynków zostały tylko zgliszcza. Z domu zostało 4 ściany bez okien, drzwi i dachu. I tak zamieszkaliśmy. Na polach bardzo duże doły i rowy a także okopy, w które wjeżdżały samochody z pociskami. Bardzo dużo ziemianek, w których mieszkało wojsko i leje po bombach. Żeby uprawiać pola najpierw musieliśmy te doły pozawalać. To był najgorszy okres w naszym życiu. Nie było co jeść, w co się ubrać i gdzie mieszkać. Państwo dało trochę zboża żeby obsiać pola. Wszystkie łąki nad Pilicą były zaminowane. Przez długi czas ginęli ludzie, którzy wchodzili na miny.
Od ludzi, którzy zostali w naszych zabudowaniach dowiedzieliśmy się co się działo po naszej ucieczce. Zostali tylko ranni oraz osoby, które nie chciały zostawić bliskich. Na nasze podwórko wkroczyli ponownie Niemcy. Wszystkich ustawili pod płotem do rozstrzelania. Panią Kociszewską z Rękowic, która miała przestrzelone nogi na rozkaz Niemców wynosił na podwórko jej syn Marian. Ciotkę Cholewiną z Chmielewa zostawili w oborze, gdyż była to bardzo gruba staruszka i nie mogli jej wynieść. Panią Bukowską wywieźli do sztabu niemieckiego, który mieścił się w Anielinie jako szpiega. I dopiero następnego dnia odbili ją Rosjanie. Niemcy do rozstrzelania naszykowali około 15-tu osób. Pan Bukowski słaby z powodu upływu krwi, bo mu rękę urwało zaczął wstawiać się za tymi ludźmi do Niemców. Znał bowiem język niemiecki. Całą noc przekonywał Niemców a nad ranem umarł. Dzięki niemu te kilkanaście osób żyło dalej.

Pan Bukowski z córką pochowany jest na cmentarzu w Mniszewie. Grób, to cementowa ramka z żelaznym krzyżem i cementową tablicą
Jest on blisko grobu brata mojego dziadka. Od łat moi rodzice sprzątają ten grób, a ja palę tam świeczki.
Uważam, że dziś my-młodzież szkolna powinniśmy zadbać o ten grób. Pan Bukowski był kierownikiem szkoły w Chmielewie, nauczycielem naszych dziadków i uratował od śmierci wielu ludzi.
Bartłomiej Wdowiak
Ostatnio zmieniony wt lip 29, 2008 11:12 pm przez bernard123, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika

Henryk Grabowski
Posty: 379
Rejestracja: ndz kwie 13, 2008 10:13 am
Lokalizacja: Olkusz
Podziękował/a: 40 razy
Podziękowano: 19 razy

Re: Anegdoty

Post autor: Henryk Grabowski » wt lip 29, 2008 1:02 am

Bardzo wzruszająca historia. Dla powojennego pokolenia, a więc i dla mnie, były to czasy trudne do wyobrażenia.
Należy jednak przypominać takie epizody dotyczące konkretnych ludzi, gdyż w tej postaci opowieści takie na długo zapadają w pamięć.
Szkoda tylko, że tytuł tego działu Forgenu koliduje z treścią tego przekazu.

Pozdrawiam Henryk Grabowski 8)
HenryG
--------------
Link do porad „jak skanować zdjęcia przed retuszem”:
http://forgen.pl/forum/viewtopic.php?f=63&t=5607


AUTOR TEMATU
bernard123
Posty: 201
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
Podziękował/a: 4 razy
Podziękowano: 8 razy

Re: Anegdoty

Post autor: bernard123 » wt lip 29, 2008 4:41 pm

Henryku , masz rację . Tytuł tego działu , mimo tego . iż w podtytule są “Opowieści”
nie pasuje do treści postów . A może zmienić tytuł ?
Bernard Wdowiak

Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .


AUTOR TEMATU
bernard123
Posty: 201
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
Podziękował/a: 4 razy
Podziękowano: 8 razy

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: bernard123 » sob sie 30, 2008 2:05 am

Rok 1913 , listopad .Polną drogą ciągnącą się przez wieś jedzie na rowerze wysoki , przystojny
mężczyzna . Z za płotów śledzi go kilkadziesiąt par oczu , ludzie są ciekawscy , chcą wiedzieć
kto odwiedza ich wieś a jeszcze bardziej obejrzeć sprzęt na którym podróżuje .Poznają w nim
sklepikarza z Magnuszewa , prowadzącego sklep łokciowy .Walenty (takie imię nosił) kłaniał
się mieszkańcom Gruszczyna – chwaląc Boga , coraz poprawiał pakunek na bagażniku
bo droga wyboista i wysunąć się mógł .Wreszcie dojechał , skręcił w otwartą bramę i o studzienny
żuraw oparł rower . To dom Bawolców . Domownicy wyszli przed dom witać gościa , nieco
zdziwieni jego wizytą .
-Niech będzie pochwalony...-Walenty wita gospodarzy.
-Na wieki wieków amen- odpowiadają chórem Józef i Franciszka.
-Przywiozłem wam Bawolcowo kupon materiału na sukienkę coście zamówili .
-A dyć fatyga to nadta , za niedzielę odpust w Magnuszewie na Mikołaja to sami my by wzięli .
Ale jak już przywieźliście ,dajcie a za trud na poczęstunek prosim .
Walentemu oczy na moment zabłysły i do paradnej izby za Bawolcową poszedł a za nimi Józef.
Zasiedli do stołu jak nakazała gospodyni , ona sama znikła za drzwiami kuchni . Teraz dopiero
Walenty wyciągnął z za pazuchy litrową butelkę gorzałki .
-Bawolcu , wziąłem buteleczkę , niedziela dzisiaj to posiedzimy i pogadamy sobie .
-Ano czas jest , w polu wszystko sprzątnięte , kopce jeno dogacić a na to słomy trza domłócić ,
jesień łaskawa to i pilności nie ma .
Rozmowa trwała i w tym czasie gospodyni z córką szesnastoletnią Bronią przyniosła barszcz i kroszone kartofle.Do stołu zasiedli wszystcy , Józef tylko nie miał apetytu , badawczo przyglądał
się Walentemu i zastanawiał się nad prawdziwym powodem jego wizyty.Rychło otrzymał odpowiedz , śledząc wzrok Walentego , który zbyt często spoglądał w stronę Bronki.
Sam duży gospodarz na włuce ziemi , sumował atuty kawalera :dojrzały ale trzydziestki
nie przekroczył , sklep ma i chyba grosz z tego też ale ziemi się wyzbył na założenie interesu
a bez ziemi to on golec , Bronce też jeszcze czas . Kobiety wyszły zabierając statki a po chwili
na stole pojawiła się słonina z cebulą .Popijali gorzałkę .
A wam jak interesy idą-spytał Józef.
Nieźle , nowe materiały aż z Cesarstwa sciągnąłem to i sklep rozkwitł , próbkę na sukienkę
dla córki waszej przywiozłem. Ładnie jej będzie w nowej sukience ., bo i sama ładna .
Stroić się to ona czas ma jeszcze , mloda .Jedna w domu , na osłodę starości naszej na
gospodarstwo szykowana . Nie bierzcie tego do siebie ale za gospodarza wydać ją zamyślamy.
Walenty poczuł , że czarną polewką potraktowano go .Szczęściem Bawolcowa wywołała
męża z pokoju to miał czas zebrać myśli .Gospodarzy nie było dłuższą chwilę ,poprzez
uchylone drzwi zobaczył w sieni Bronkę .Jeszcze piękniejszą zdała mu się , wyszedł do sieni
i o rozmowę poprosił . Po latach Bronka wspominała:

-”Do ściany mnie z lekka przycisnął i nagana z za pazuchy wyciągnął , przestraszyłam się
że do mnie strzelał będzie . A on spytał -Bronka w Boga wierzysz ?- Odpowiedzieć
poprzez zaciśnięte gardło nie zdołałam , tylko głową kiwnełam
Bronka , a nagana widzisz ? Tym razem wyszeptałam -widzę-.
Bronka , jak ty za mnie nie wyjdziesz to ja się zastrzelę i na sumieniu będziesz mnie miała.”

Dla Józefa Bawolca ciężkie czasy nastały w domu .Coraz częstsze wizyty Walentego , chwalonego przez Franciszkę były mu nie w smak .Byłby go pogonił gdyby ukochana jedynaczka za nim
nie prosiła . Poddał się w końcu i ślub wyznaczono na 08.06.1914 roku.
Bernard Wdowiak

Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .

Awatar użytkownika

Margolcia
Posty: 187
Rejestracja: czw cze 05, 2008 9:31 pm
Lokalizacja: Bytów
Podziękował/a: 2 razy
Podziękowano: 4 razy

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: Margolcia » sob sie 30, 2008 10:16 am

A to amant! Ale, ale Bronia go poślubiła ze strachu, że się zabije, czy z miłości? Bernardzie, jak zawsze Twoje opowieści czytam z zaciekawieniem wielkim i zawsze jestem pod wrażeniem. Sporo wiedzy sie w nich kryje. Sklep łokciowy - czyli z tkaninami, tak? A cebula ze słoniną... Jak to wygladało?
Z pozdrowieniami Małgorzata Żywicka

Awatar użytkownika

Fronczak Waldemar
Posty: 2085
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
Lokalizacja: Łódź
Podziękował/a: 15 razy
Podziękowano: 235 razy
Kontakt:

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: Fronczak Waldemar » sob sie 30, 2008 11:18 am

Bernardzie, to kolejny mój ulubiony wątek :)
Waldemar Fronczak
Po ojcu Kurp, po matce Księżak

Odwiedź : http://www.biurowaldi.pl/

Awatar użytkownika

Bozenna
Posty: 1467
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:41 pm
Lokalizacja: Paryz Francja
Podziękował/a: 70 razy
Podziękowano: 169 razy

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: Bozenna » sob sie 30, 2008 11:38 am

Urocze, wdzieczne opowiadanie i duzy talent narratorski.
Bozenna
"moja bieda" - Księgi metrykalne 4-ego Pułku Strzelców Pieszych 1820 -1832, Twierdza Zamość, kapelan Kajetan Strasz - gdzie ?

Awatar użytkownika

Donata Pająk
Posty: 391
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 10:46 pm
Lokalizacja: Radlin /k. Wodzisławia Śląskiego
Podziękował/a: 144 razy
Podziękowano: 55 razy

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: Donata Pająk » sob sie 30, 2008 12:49 pm

Bardzo mi się te opowiadania Bernarda podobają.
Następny talent pisarski po Margolci.
Oby więcej.
Pozdrawiam serdecznie
Donata Pająk


AUTOR TEMATU
bernard123
Posty: 201
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
Podziękował/a: 4 razy
Podziękowano: 8 razy

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: bernard123 » sob sie 30, 2008 1:05 pm

Coś o rumienieniu już kiedyś pisałem...
Słonina z cebulą , to “danie” i dzisiaj na wsi znane.
Plasterki słoniny posypane piórkami cebuli , solą i pieprzem , czasem pokropione octem.
Ślub z całą pewnością był z miłości , przeżyli razem 48 lat . Sześcioro dzieci dożyło
sporych lat , jedno zmarło w dziecęstwie .
Bernard Wdowiak

Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .

Awatar użytkownika

Iwona-Irena
Posty: 397
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:49 pm
Lokalizacja: Łódż TGCP
Podziękował/a: 40 razy
Podziękowano: 18 razy
Kontakt:

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: Iwona-Irena » sob sie 30, 2008 1:36 pm

Moi drodzy...Tekst pisany, tekstem pisanym, ale postarajcie sobie wyobrazić Bernarda jak osobiście przekazuje wam te wszystkie opowiastki.Coś wspaniałego -o czym miałam okazję onegdaj osobiście się przekonać....
Pozdrawiam Iwona Łaptaszyńska.


AUTOR TEMATU
bernard123
Posty: 201
Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
Podziękował/a: 4 razy
Podziękowano: 8 razy

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: bernard123 » sob sie 30, 2008 11:18 pm

Iwonko! Bardzo ciepło wspominam nasze spotkanie u Moniki .
Właśnie takie osoby jak Ty i Monika potrafią wykrzesać z każdego
to ,co genealogii najważniejsze -pamięć , zrozumienie i miłość do przodków.
“Zarażacie “pracowitością . Za możliwość spotkania Was , dziękuję Losowi
i Wam . Proszę o bis...
Bernard Wdowiak

Awatar użytkownika

Iwona-Irena
Posty: 397
Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:49 pm
Lokalizacja: Łódż TGCP
Podziękował/a: 40 razy
Podziękowano: 18 razy
Kontakt:

Re: Opowieści i wspomnienia

Post autor: Iwona-Irena » sob sie 30, 2008 11:43 pm

Miło się czyta takie słowa. Od razu buzia uśmiecha sie od ucha do ucha. Ale nie przesadzaj z ta oceną. Takich osób jest w naszym środowisku wiele. A że dobrały sie trzy "gadułki"... Sądzę,że coś wspólnie wymyślimy i do spotkania na "szczycie genealogicznym" kajsik dojdzie i wtedy dopiero pogaduchom nie będzie końca........
Pozdrawiam Iwona Łaptaszyńska.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ciekawe przypadki”