To ja dorzucę swoje dwie opowieści. Jedna się potwierdziła, a druga na potwierdzenie wciąż czeka, ale wydaje mi się, że marne są szanse aby się uwierzytelniła...
Kiedy zaczynałem swoją przygodę z genealogią żyła jeszcze naonczas nestorka mojej rodziny. Ciocia posiadała dosyć rozległą wiedzą na temat wzajemnych powiązań, relacji czy też uczestniczeniu poszczególnych familiantów w różnych wydarzeniach historycznych.
Zapytawszy ją o ewentualne szlacheckie korzenie naszej rodziny, rzekła: "jak mogli być szlachtą skoro żyli w ogromnej biedzie". Argumentacja o wielu zubożałych szlacheckich rodzinach Ciocia skwitowała stwierdzeniem: "Gdyby mieli herb to ojciec coś by o tym wspominał, a on nie mówił nic na ten temat".
Jakiś czas później kwerendy w USC, archiwach państwowym oraz parafialnych potwierdziły nobilesów. A jest to o tyle ciekawe, iż pokazuje, że ludzie nie posiadający wiedzy historycznej bardzo często
łączą kwestie wywodzenia się z tzw. wyższych sfer z posiadaniem dużych zasobów materialnych - co jak wiadomo nie zawsze szło w parze.
Opowieść numer 2 to już prawdziwy rarytas
Mój Pradziadek, Adolf Dmochowski był stolarzem - fakt niezaprzeczalny, gdyż kilkukrotnie potwierdzony w metrykach oraz na podstawie przekazów, również od dalszych członków rodziny.
Zdaniem wspomnianej w poprzedniej historii Cioci jej ojciec (a mój Pradziadek) posiadał w Warszawie duży warsztat stolarski i zatrudniał własnych pracowników - specjalizował się w posadzkarstwie. Pewnego razu dostał podobno zlecenie na wykonanie i ułożenie posadzki w Pałacu Zimowym w Sankt Petersburgu (Ciocia powtarzała to kilkukrotnie bo myślałem, że chyba źle słyszę

. Za wykonaną pracę został ponoć sowicie wynagrodzony, a pieniądze zdeponował w kasie oszczędnościowej. Pech chciał, że trafił na oszustów, którzy po jakimś czasie zniknęli z fortuną Pradziadka. Podobno prysneli do Wenecji, ale tam trop się urwał...
Póki co Zbieram się żeby napisać list do obecnych administratorów Pałacu w celu weryfikacji powyższej historii
Pozdrowienia,
Krzysiek