UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo

Moja podróż sentymentalna

Luźne dyskusje na każdy temat (prawie nie moderowane)

Moderator: Moderatorzy



AUTOR TEMATU
Bea
Posty: 907
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 2:51 pm
Podziękował/a: 199 razy
Podziękowano: 183 razy

Moja podróż sentymentalna

Post autor: Bea » pt lip 28, 2017 9:40 pm

Wakacje na półmetku, a ja chciałam Was wysłać w podróż sentymentalną... tropem starych zamków, twierdz, miejsc bitew. Wszystkiego tego, co nieodłącznie kojarzy się z naszą historią i kulturą (no i genealogią).
Paradoksalnie, chciałam Was na początek wysłać zagranicę :) A to dlatego, że w czasie wakacji jest większy wybór wycieczek zorganizowanych, poza tym - co dość istotne - nasza waluta obecnie nieźle stoi w stosunku do dolara i euro. Nie wiemy co będzie za rok, być może ta sama wycieczka będzie sporo droższa właśnie z powodu kursu walut.

Sama byłam na takich wycieczkach na Litwie i na Ukrainie. Wycieczka 3-4 dniowa, zakupiona oczywiście w polskim biurze podróży (dzięki temu mamy polskojęzyczną obsługę oraz ubezpieczenie). Od razu powiem, że wycieczki mają spory program, a pierwszego dnia jest wyjazd - w zależności gdzie kto wsiada - między 2 a 4 w nocy. Potem kilka godzin w autokarze i cały dzień na nogach (często w upale). Dzieje się tak dlatego, że sporą część z wartości wycieczki zabiera wynajem hotelu (stąd moje walutowe spostrzeżenia na początku). W każdym razie pierwszy dzień jest najgorszy i jeśli ktoś z was nie ukończył Biegu Rzeźnika z dobrym czasem, to polecam wsiąść na ostatnim przystanku przed granicą. Oczywiście generuje to dodatkowe koszty - konieczność przyjazdu własnym transportem oraz wynajęcie pokoju na dwie noce (wyjazd i powrót), ale moim zdaniem się opłaca.

Jeśli ktoś z Was nie wyjeżdżał na wschód to informuję, że za naszą granicą kończy się nasza strefa czasowa. Przekraczając granicę trzeba przesunąć wskazówki zegara (i następnego dnia wstać godzinę wcześniej). Przekroczenie granicy z Litwą jest - wiadomo - bez problemowe i bez kolejkowe. Wycieczki jednak muszą wykupić jakieś dokumenty, dlatego trochę czasu się traci. W przypadku mojej wycieczki był jeszcze postój na wymianę walut, przy czym ja jechałam przed przyjęciem przez Litwę euro.
Jak jest na granicy z Białorusią - nie wiem, nie byłam. Wiem jednak, że od października zeszłego roku są (miały być) duże ułatwienia w ruchu turystycznym.
Granica z Ukrainą - to duża kolejka. Potrzebny jest paszport. Myśmy byli przed 5-tą na granicy, a przekroczyliśmy ją ok. 11-tej. Bo nam się udało i była mała kolejka. Proszę wziąć ten fakt pod uwagę, bo większość wycieczek do Lwowa jest jednodniowych. Do Lwowa przyjeżdża się przeważnie koło południa, albo później. I potem maraton po mieście, którego nie da się obejrzeć w tak krótkim czasie. Tym bardziej, że przecież jeszcze zaplanowana jest spora przerwa (to dla handlarzy i wielbicieli bazarów), a czasem także opera (tak jakby u nas nie było). Ja we Lwowie nie byłam, ale z tego co mi opowiadało kilka osób, najlepiej wybrać się tam z wycieczką 3-dniową weekendową.
Aha, Ukrainę polecam tylko i wyłącznie w zorganizowanych wycieczkach. Większość zamków czy miejsc turystycznych leży z dala od autostrady. A na Ukrainie naprawdę mają okropną nawierzchnię (dziura na dziurze !) - szkoda samochodu!

Skąd pomysł na wyjazd na wschód ? Nie, moi przodkowie nie pochodzą z tych terenów. Ale to kiedyś była Polska i został tam kawał naszej historii. Na Litwie zwiedziłam Kowno, Wilno i Troki. Mało. Chciałoby się więcej.
Fotki: Zamek w Trokach., Wilno 1, Wilno 2, Wilno 3

Ukraina to podróż po Podolu. Widziałam m.in. zamek w Chocimu, nietypowy, bo nie zbudowany na wysokiej skale, a wręcz odwrotnie. Z Sobieskim związany jest też zamek w Olesku. Zamek, w którym na świat przyszło dwóch polskich królów: Wiśniowiecki i wspomniany Sobieski. Byłam również w Wiśniowcu i Zbarażu. Ale najbardziej podobał mi się Kamieniec Podolski, w którym zginął pan Wołodyjowski (ten prawdziwy) oraz Krzemieniec, gdzie urodził się Julek Słowacki i jest wzgórze Bony.
Kawał historii. Fajnie jest ją poczuć.


A Wy ? Gdzie byliście (gdzie się wybieracie) ?
Gniezno ? Studzianki ? a może Westerplatte ?
Beata


marla

Re: Moja podróż sentymentalna

Post autor: marla » sob lip 29, 2017 11:17 am

Wspaniały esej, wciągnął mnie od pierwszego zdania i nadal trzyma w objęciach. Nie znoszę wycieczek zorganizowanych, ale pod wpływem Twoich słów Beato, zaczynam weryfikować moje uprzedzenia. Rozmarzyłam się wakacyjno-turystyczno-sentymentalnie...
Myślą pobiegłam na Wołyń, tajemniczy Wołyń, który zawsze był mieszanką kultur, narodowości i religii, niestety nie miał szansy na spokojne asymilowanie. Stąd już bliska droga (w mojej głowie bliska) do innych miejsc różnorodnych - Łodzi z przełomu XIX i XX w., starożytnego Rzymu w okresie rozkwitu, (...) no i oczywiście Wrocławia - dziś dopiero doczytałam, że pierwsza udokumentowana osada istniała gdzieś tutaj (może właśnie tu, gdzie teraz siedzę?) już w latach 142–147 n.e.! Tu było 1 z 4 pierwszych biskupstw w Polsce, w 1241 wpadli na chwilę Mongołowie... eh, jest piękny artykuł w Wikipedii, nie będę przynudzać. Pogoda wreszcie ładniejsza, więc zaraz wsiadam na rower i ruszam poza codzienny kwadrat ulic - odwiedzę moje ulubione krasnale, sprawdzę czy kaczki nadal kłócą się w fosie miejskiej, czy Fredro siedzi wygodnie, popatrzę dumnie na pikniki na trawie na skwerach w centrum (uczymy się sprzątać po sobie i swoich psach - życie jest coraz piękniejsze), posłucham koncertów na żywo (uliczni artyści) i rozgardiaszu językowego (turyści i ludność napływowa), potem pojadę na cmentarz "pogadać z przodkiem", a w drodze powrotnej sprawdzę czy czapla-rezydentka ZOO nadal całymi dniami łowi przekąski przy stanicy... mój kochany Wrocek znów staje się cudownie różnorodnym i wolnym miastem Europy. Chociaż brakuje kąpielisk - ironia losu - Wrocek to w zasadzie archipelag wysp rzecznych - nazywany miastem 100 ulic i 100 mostów. Mieszkam na wyspie, a popływać (legalnie i bez tłoku) nie ma gdzie... może doczekam czystej Odry (naiwne życzenie?), dziś starczy mi rower!


AUTOR TEMATU
Bea
Posty: 907
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 2:51 pm
Podziękował/a: 199 razy
Podziękowano: 183 razy

Re: Moja podróż sentymentalna

Post autor: Bea » sob sie 05, 2017 3:22 pm

75 lat temu (5 lub 6 sierpnia 1942 roku) Janusz Korczak, jego współpracowniczka Stefania Wilczyńska oraz 192 wychowanków Domu Sierot zostali wywiezieni do obozu zagłady w Treblince. Naoczny świadek tych wydarzeń Nachum Remba pisał: "Na czele pochodu szedł Korczak. Nie! Tego obrazu nigdy nie zapomnę. To nie był marsz do wagonów, to był zorganizowany, niemy protest przeciwko bandytyzmowi! (...) Były to pierwsze żydowskie szeregi, które szły na śmierć z godnością, ciskając barbarzyńcom spojrzenia pełne pogardy. (...) Gdy Niemcy zobaczyli Korczaka, pytali: Kim jest ten człowiek?". W ślad za nimi poszły dzieci z innych sierocińców i domów opieki, razem z opiekunami i wychowawcami.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-7 ... gn=firefox

Co ciekawe Obóz zagłady w Treblince wcale nie jest w miejscowości o tej nazwie. Miejscowość, owszem jest - ale ok. 3 km od miejsca do którego przyjeżdżały pociągi. Niemcy wybudowali "sztuczną" stację kolejową w lesie. Postawili atrapy budynków kolejowych (tak jak na westernach - tylko elewacje). Zbudowali także prawdziwe komory gazowe, w których śmierć poniosło ok. 800 000 osób. Obok obozu zagłady znajdował się jeszcze obóz pracy.
Kiedy wojska radzieckie zbliżały się do obozu, władze tegoż postanowiły odkopać doły w których, w wapnie, masowo grzebali zagazowanych. Rozkładające się ciała wykopano, a następnie spalono razem z wszystkimi zabudowaniami.
Czerwonoarmiści też się nie popisali. Teren gdzie były groby i później palono ludzkie szczątki, został przez żołnierzy przekopany w poszukiwaniu m.in. złotych zębów ofiar tudzież innych fantów...

Obóz w Treblince znajduje się ok. 100 km na północny-wschód od Warszawy, przy drodze 627 (zjazd z ww. drogi przy leśniczówce).
Położenie na mapie Polski: LINK
I kilka zdjęć z mojego pobytu w 2014 r.:

Beata


AUTOR TEMATU
Bea
Posty: 907
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 2:51 pm
Podziękował/a: 199 razy
Podziękowano: 183 razy

Re: Moja podróż sentymentalna

Post autor: Bea » sob sie 12, 2017 1:22 pm

Wczoraj zaczął się długi weekend, wiele osób ruszyło w drogę, choć ... nie koniecznie na zwiedzanie i odkrywanie historii naszego kraju ;)
Ale lansować się na deptaku czy rynku w Krakowie, też trzeba umieć. Dziś na rozluźnienie atmosfery, polecam Wam fajny odcinek "Matura to bzdura" o znajomości geografii Polski:
https://vod.pl/programy-tv/matura-to-bz ... ki/s7e52hj
Beata


AUTOR TEMATU
Bea
Posty: 907
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 2:51 pm
Podziękował/a: 199 razy
Podziękowano: 183 razy

Re: Moja podróż sentymentalna

Post autor: Bea » pt wrz 01, 2017 2:27 pm

1 września 1939 r. o godzinie 4.45 niemiecki pancernik szkolny „Schleswig-Holstein” rozpoczął ostrzał Westerplatte. Wydarzenie te przyjmuje się jako początek II wojny światowej.





Gdzie jest Westerplatte ? Ano "gdzieś na Pomorzu". Wciąż zadziwia mnie fakt, że ludzie, którzy od 20-tu lat jeżdżą nad polskie morze i potrafią wskazać wszystkie nadmorskie lodziarnie/smażalnie/puby z piwem (niepotrzebne skreślić) — nigdy nie byli na Westerplatte...
Jadąc autostradą A1 trudno nie zauważyć zjazdów i drogowskazów kierujących w to szczególne miejsce. Szczerze polecam !
Beata


AUTOR TEMATU
Bea
Posty: 907
Rejestracja: ndz paź 18, 2009 2:51 pm
Podziękował/a: 199 razy
Podziękowano: 183 razy

Re: Moja podróż sentymentalna

Post autor: Bea » ndz wrz 17, 2017 12:30 pm

Dziś 17 września, rocznica wkroczenia wojsk sowieckich do Polski. Na zlecenie IPN, przygotowano krótki film NIEZWYCIĘŻENI promujący historię Polski od 39'. Film jest przeznaczony dla widzów z zagranicy, ale przygotowano również wersję polskojęzyczną: LINK
Polecam oglądać w wersji pełnoekranowej.
Beata


marla

Re: Moja podróż sentymentalna

Post autor: marla » ndz wrz 17, 2017 4:00 pm

Wspaniały film! Wreszcie. Dobrze wydane pieniądze. Kto jeszcze nie widział, niech nie czeka - 4 minuty, doskonałe minuty.

Film nie jest emocjonalny, a jednak siedzę, piszę i kasuję... niech zostanie tak. To też recenzja - jak absolutna cisza po opadnięciu kurtyny.
Bea - ogromnie dziękuję, bez Twojej srebrnej tacy pewnie bym filmu nie zobaczyła.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Na każdy temat”