
UWAGA: Od kwietnia 2018 roku Forgen.pl zawiesił swoją działalność. Na poniższej stronie znajduje się archiwum serwisu. Możliwość logowania i rejestracji nowych kont została zablokowana. W celu uzyskania porad genealogicznych zapraszamy na inne fora o tej tematyce: genealodzy.pl, Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne Gniazdo
Opowieści i wspomnienia
Moderator: Moderatorzy
-
- Posty: 397
- Rejestracja: czw kwie 10, 2008 11:49 pm
- Lokalizacja: Łódż TGCP
- Podziękował/a: 40 razy
- Podziękowano: 18 razy
- Kontakt:
Re: Opowieści i wspomnienia
Waldek zaraz nas obsztorcuje ,że my tu takie rozmówki prowadzimy
. Chociaż , jak do tej pory, mają one podłoże ściśle genealogiczne. Opowiastki o obyczajach, nowe pojęcia, przepisy.... To chyba nas ( włączam w to również naszą Monikę) rozgrzesza. Jedno spotkanie na łonie natury już za nami to i może faktycznie pora na następne. A i to okrężne oraz wyświęcenie kusi. Ale dalszą konwersację musimy juz przenieść chyba gdzieś indziej.

Pozdrawiam Iwona Łaptaszyńska.
-
- Posty: 187
- Rejestracja: czw cze 05, 2008 9:31 pm
- Lokalizacja: Bytów
- Podziękował/a: 2 razy
- Podziękowano: 4 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Oj, uśmiałam się z tego krochmalu.
Podobną opowiastkę słyszałam, czy czytałam.. chyba. Tyle, że małżonek wrócił późno w nocy, spragniony wielce. Do garnka się przyssał, co na kuchni stał. Rosół wypił, mięsko sobie poobgryzał i spać poszedł. Rankiem słyszy: a ki diabeł mnie pomyje wychlał i ścierkę poszarpał?
A żeby było genealogicznie - to to okrężne też ciekawy zwyczaj. A co się wtedy robiło? Coś typu dożynki?


Z pozdrowieniami Małgorzata Żywicka
-
AUTOR TEMATU - Posty: 201
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
- Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
- Podziękował/a: 4 razy
- Podziękowano: 8 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
W garwolińskim w rejonie Wilgi na zakończenie sezonu wyprawiano Marcinki ,
na świętego Marcina - 11 XI.
Też się boję , Iwonko ale Waldek jest z nami .
Małgosiu , znam tę historię , w mojej zamiast ścierki występuje zmywak .
Z dożynkami ta impreza ma chyba mało wspólnego ,może tylko "dożynanie "się alkoholem .
Bernard
na świętego Marcina - 11 XI.
Też się boję , Iwonko ale Waldek jest z nami .
Małgosiu , znam tę historię , w mojej zamiast ścierki występuje zmywak .
Z dożynkami ta impreza ma chyba mało wspólnego ,może tylko "dożynanie "się alkoholem .
Bernard
Ostatnio zmieniony pt paź 10, 2008 9:45 pm przez bernard123, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 2085
- Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował/a: 15 razy
- Podziękowano: 235 razy
- Kontakt:
Re: Opowieści i wspomnienia
Iwonko, nie mam nic przeciwko pogaduchom, przepisom i opowiadaniom, skoro dział pt. "Kawiarenka" sam wpakowałem na forum i sprowokowałem kilka podobnych wątków 

-
- Posty: 2085
- Rejestracja: czw kwie 10, 2008 10:48 pm
- Lokalizacja: Łódź
- Podziękował/a: 15 razy
- Podziękowano: 235 razy
- Kontakt:
Re: Opowieści i wspomnienia
Małgoniu, w staropolszczyźnie ucztę dożynkową zwano właśnie "okrężne". Tak stoi przynajmniej w Słowniku etymologicznym języka polskiego, Aleksandra Brucknera, Kraków 1938 r.
Mnie osobiście okrężne kojarzy się z pewnym doświadczeniem życiowym. Otóż wysłany byłem wraz ze starszymi chłopakami, aby z ziemnej piwnicy opodal leżącego gospodarstwa, donieść biesiadnikom kilka flaszek z bimbrem. Chłopaki "zorganizowali" jedną półlitrówkę i połeć słoniny. Na drugi dzień mieliśmy bal w polu, piekąc ziemniaki
Mnie osobiście okrężne kojarzy się z pewnym doświadczeniem życiowym. Otóż wysłany byłem wraz ze starszymi chłopakami, aby z ziemnej piwnicy opodal leżącego gospodarstwa, donieść biesiadnikom kilka flaszek z bimbrem. Chłopaki "zorganizowali" jedną półlitrówkę i połeć słoniny. Na drugi dzień mieliśmy bal w polu, piekąc ziemniaki

-
- Posty: 376
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 8:07 pm
- Lokalizacja: Radomsko
- Podziękował/a: 21 razy
- Podziękowano: 31 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Witajcie!
Czytam te Wasze opowieści i uśmiałam się do łez.
Szkoda, że mieszkam tak daleko bo chętnie bym się wprosiła na te okrężyny.
Alicja
Czytam te Wasze opowieści i uśmiałam się do łez.

Alicja
-
- Posty: 391
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 10:46 pm
- Lokalizacja: Radlin /k. Wodzisławia Śląskiego
- Podziękował/a: 144 razy
- Podziękowano: 55 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Teraz byśmy jakieś naleweczki przynieśli, a nie bimber.
Też mnie zaciekawiło, od kiedy zaczynałeś degustację mocnych trunków
A swoją drogą ten temat jest bardzo ciekawy, dlatego tu chętnie zaglądam.

Też mnie zaciekawiło, od kiedy zaczynałeś degustację mocnych trunków

A swoją drogą ten temat jest bardzo ciekawy, dlatego tu chętnie zaglądam.

Pozdrawiam serdecznie
Donata Pająk
Donata Pająk
-
AUTOR TEMATU - Posty: 201
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
- Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
- Podziękował/a: 4 razy
- Podziękowano: 8 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Tę historię opowiadał mojemu ojcu jego znajomy . Był to człowiek żyjący na skraju wsi
i to w znaczeniu terytorialnym i w pewnym ostracyzmie społecznym . W przerwach
pomiędzy piciem zajmował się drobnymi kradzieżami . On i jego rodzina żyli bardzo biednie.
Relacjonował wizytę u brata za Wisłą .
Zaprosił mnie brat na bimberek i potrawkę ze złapanej sarenki . Popiliśmy zdrowo
a kiedy byliśmy mocno wstawieni ,brat pogrzebał w rogu chałupy i wyciągnął skórę psa
To z niego jedliśmy mięsko-powiedział
Józiek – zwrócił się do mojego taty- jadłem w życiu różne rzeczy ale wtedy strasznie się
pochorowałem , bo po co ten pies był łaciaty.
Od tamtej pory już nigdy nie jadłem sarniny.
I istotnie w pewnym okresie pogłowie saren w okolicy wzrosło.
Bernard
i to w znaczeniu terytorialnym i w pewnym ostracyzmie społecznym . W przerwach
pomiędzy piciem zajmował się drobnymi kradzieżami . On i jego rodzina żyli bardzo biednie.
Relacjonował wizytę u brata za Wisłą .
Zaprosił mnie brat na bimberek i potrawkę ze złapanej sarenki . Popiliśmy zdrowo
a kiedy byliśmy mocno wstawieni ,brat pogrzebał w rogu chałupy i wyciągnął skórę psa
To z niego jedliśmy mięsko-powiedział
Józiek – zwrócił się do mojego taty- jadłem w życiu różne rzeczy ale wtedy strasznie się
pochorowałem , bo po co ten pies był łaciaty.
Od tamtej pory już nigdy nie jadłem sarniny.
I istotnie w pewnym okresie pogłowie saren w okolicy wzrosło.
Bernard
-
AUTOR TEMATU - Posty: 201
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
- Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
- Podziękował/a: 4 razy
- Podziękowano: 8 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Ano właśnie – jak mawiała moja polonistka -przykład te niedaleki poprzedniemu.
Byłem z kolegą na interwencji w sprawie bobrów w jednej w nad pilickich wiosek .
Szkody szalone : ścięte drzewa owocowe , rozkopane groble a zwierzaki bezczelne
stały i pogryzając gałązki popatrywały w naszą stronę .
Gromada rolników protestowała – awantura szalona.
Tłumaczyłem procedury , zwierzęta pod ochroną państwową , odszkodowanie u wojewody
zrozumienia żadnego -nasza krzywda .
Kolega -leśnik i myśliwy – wyjaśnia , jak który bardzo w szkodę włazi, to pogonić.
Ja według starego przysłowia -ripostuję –i na kiełbasy !
-Świetne są -stwierdza kumpel.
A nadaje się to na kiełbasy – zapytuję kolegę - jeszcze nie jadłem.
-On poklepując mnie po ramieniu , mówi -Jadłeś , jadłeś .
Przypomniałem natychmiast sobie zdarzenie jak częstował mnie świetną kiełbasą...
Bernard
Byłem z kolegą na interwencji w sprawie bobrów w jednej w nad pilickich wiosek .
Szkody szalone : ścięte drzewa owocowe , rozkopane groble a zwierzaki bezczelne
stały i pogryzając gałązki popatrywały w naszą stronę .
Gromada rolników protestowała – awantura szalona.
Tłumaczyłem procedury , zwierzęta pod ochroną państwową , odszkodowanie u wojewody
zrozumienia żadnego -nasza krzywda .
Kolega -leśnik i myśliwy – wyjaśnia , jak który bardzo w szkodę włazi, to pogonić.
Ja według starego przysłowia -ripostuję –i na kiełbasy !
-Świetne są -stwierdza kumpel.
A nadaje się to na kiełbasy – zapytuję kolegę - jeszcze nie jadłem.
-On poklepując mnie po ramieniu , mówi -Jadłeś , jadłeś .
Przypomniałem natychmiast sobie zdarzenie jak częstował mnie świetną kiełbasą...
Bernard
-
- Posty: 320
- Rejestracja: pn wrz 29, 2008 3:01 pm
- Lokalizacja: Apiro (Italia)
- Podziękował/a: 73 razy
- Podziękowano: 46 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Witam! "Wpadlam" niemal przypadkiem na ten watek, przeczytalam wszystko "jednym tchem", usmialam sie i... dowiedzialam wielu ciekawych rzeczy!
Panie Bernardzie, swietnie Pan pisze! Wyobrazam sobie, jaki efekt robia Pana gawedy!
"Kupuje" przepis na wino gronowe. A jakis przepis na naleweczke?
Ja mam rodzinny przepis na orzechowke...
Z niecierpliwoscia czekam na dalsze opowiesci. Pozdrawiam serdecznie!
Panie Bernardzie, swietnie Pan pisze! Wyobrazam sobie, jaki efekt robia Pana gawedy!
"Kupuje" przepis na wino gronowe. A jakis przepis na naleweczke?
Ja mam rodzinny przepis na orzechowke...
Z niecierpliwoscia czekam na dalsze opowiesci. Pozdrawiam serdecznie!
Grazyna Kozlowska
Szukam:Bielik, Kowalski/a, Kozera, Kozłowski/a, Łach, Paradowski/a, Stypal, Szafarski/a -Małopolska
Szukam:Bielik, Kowalski/a, Kozera, Kozłowski/a, Łach, Paradowski/a, Stypal, Szafarski/a -Małopolska
-
AUTOR TEMATU - Posty: 201
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
- Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
- Podziękował/a: 4 razy
- Podziękowano: 8 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Wiktoria krzątała się po chałupie , zamieszała spyrki w rynience , coby topiły się dobrze
a to polepę pomiotła zagarniając śmieci pod popielnik . Na kominie cały czas trzymała
ogień , ciepło z kuchni biło i bulgotał buraczany barszcz . Świeżo go nastawiła , dla posilenia
synów i męża , których lada chwila powitać rada by była . Z niepokojem popatrzyła w okno ,
padało a śnieg powoli przechodził w deszcz.Rozejrzała się jeszcze raz po lichym domostwie .
Opuścili je parę lat temu , stare budowane jeszcze przez mężowego ojca- Piotra, popadało w ruinę
z braku gospodarza . Zamieszkali w nowym przestronnym domu , wystawionym na Kępie
Gruszczyńskiej . To wyspa na Wiśle o bardzo urodzajnej ziemi i wysokim brzegu .
Mąż kochał wodę i była to jego decyzja o przeniesieniu się na Kępę , na ziemię przodków .
Wiktoria bała się wody , sama wychowana “na lądzie” , czuła się bezpieczną z dala od
Wisły .Jeszcze po lodzie uciekła z synami z Kępy do Gruszczyna , następnego dnia rzeka połamała się i kra spłynęła . Marcin został w domu , prosiła , błagała by poszedł z nimi ale zawsze
uparty – odmówił .
Co parę godzin chłopaki biegali nad brzeg i “sprawdzali” Wisłę
a ostatnie doniesienia zaniepokoiły ją .Woda przybierała i pojawiły się coraz liczniejsze
nowe kry co świadczyło iż ruszył zator na przełomie Wisły za Puławami a tam ponoć
wody moc...
Nakazała synom po ojca popłynąć łodzią ale Marcin nie przypłynął z nimi ani za pierwszym
ani za drugim razem .Bała się o synów , wodniaki z nich pierwsze w okolicy lecz kra płynęła
już całą rzeką a i wody było coraz więcej . Tu , na lądzie woda podchodziła pod stodoły ,
wyobraziła sobie , że tam na Kępie, być może już chałupy z pod wody nie widać.
Wysłała synów jeszcze raz ale już promem (łódź z płaskim dnem do przewożenia wozów
z końmi) dodając postronki i nakazując :
-Jak po dobroci do promu nie wsiądzie , to związać i siłą przywieźć .
Teraz oczekiwała ...
Z zapytaniem o Marcina przyszedł sąsiad Teodor , widząc że Wiktoria sama usiadł na lepce.
-Poczekam z wami - powiedział.
Wiktorii łzy zakręciły się w oczach , dotarło do niej , że znający Wisłę Teodor ,przyszedł ją
pocieszyć ...nie wierzy iż wrócą żywi...
-Teodorze ...-wyszeptała poprzez zaciśnięte wargi.
-Cichajcie , jeszcze nic straconego -głosem nie dającym nadziei powiedział Todor.
W odpowiedzi usłyszał szloch matki i żony , która straciła wszystkich.
Grozę sytuacji potęgowoły dzwięki uderzeń kry o drzewa za stodołą .
Nastała cisza...
Wtem rozległo się szczekanie psów , Wiktoria z nadzieją wybiegła przed chałupę .
Od strony stodoły pojawiły się cienie ludzkie , ile ich było i kto dojrzeć nie mogła ,
lampa naftowa niesiona przez człowieka na przedzie dawała zbyt mało światła.
Podeszli bliżej , poznała męża Marcina a za nim ...raz , dwa , trzy , cztery -synowie ...są wszyscy.
Całą gromadą weszli do chałupy .
-Ojca z komina my wzieli , jeno komin i dachu kawałek z pod wody widać było- odezwał się
syn Antek .
- Nic to , nic to , siadajcie do gorącego barszczu i kartofli , godać później będziemy -mówiła
Wiktoria podsuwając ławy do stołu -wy Todorze siadajcie z nami .
Jedli w milczeniu.
-Marcinie – zwrócił się Todor -a wiela tam w chałupie wody było ?
Marcin zły na całą sytuację i na własną głupotę , odburknął:
-W chałupie nie wiem , bo nie byłem ...a na strychu to była pod trzecią łatą ...
Ps.Marcin to ojciec Władysława - tego od zjedzonego krochmalu.
a to polepę pomiotła zagarniając śmieci pod popielnik . Na kominie cały czas trzymała
ogień , ciepło z kuchni biło i bulgotał buraczany barszcz . Świeżo go nastawiła , dla posilenia
synów i męża , których lada chwila powitać rada by była . Z niepokojem popatrzyła w okno ,
padało a śnieg powoli przechodził w deszcz.Rozejrzała się jeszcze raz po lichym domostwie .
Opuścili je parę lat temu , stare budowane jeszcze przez mężowego ojca- Piotra, popadało w ruinę
z braku gospodarza . Zamieszkali w nowym przestronnym domu , wystawionym na Kępie
Gruszczyńskiej . To wyspa na Wiśle o bardzo urodzajnej ziemi i wysokim brzegu .
Mąż kochał wodę i była to jego decyzja o przeniesieniu się na Kępę , na ziemię przodków .
Wiktoria bała się wody , sama wychowana “na lądzie” , czuła się bezpieczną z dala od
Wisły .Jeszcze po lodzie uciekła z synami z Kępy do Gruszczyna , następnego dnia rzeka połamała się i kra spłynęła . Marcin został w domu , prosiła , błagała by poszedł z nimi ale zawsze
uparty – odmówił .
Co parę godzin chłopaki biegali nad brzeg i “sprawdzali” Wisłę
a ostatnie doniesienia zaniepokoiły ją .Woda przybierała i pojawiły się coraz liczniejsze
nowe kry co świadczyło iż ruszył zator na przełomie Wisły za Puławami a tam ponoć
wody moc...
Nakazała synom po ojca popłynąć łodzią ale Marcin nie przypłynął z nimi ani za pierwszym
ani za drugim razem .Bała się o synów , wodniaki z nich pierwsze w okolicy lecz kra płynęła
już całą rzeką a i wody było coraz więcej . Tu , na lądzie woda podchodziła pod stodoły ,
wyobraziła sobie , że tam na Kępie, być może już chałupy z pod wody nie widać.
Wysłała synów jeszcze raz ale już promem (łódź z płaskim dnem do przewożenia wozów
z końmi) dodając postronki i nakazując :
-Jak po dobroci do promu nie wsiądzie , to związać i siłą przywieźć .
Teraz oczekiwała ...
Z zapytaniem o Marcina przyszedł sąsiad Teodor , widząc że Wiktoria sama usiadł na lepce.
-Poczekam z wami - powiedział.
Wiktorii łzy zakręciły się w oczach , dotarło do niej , że znający Wisłę Teodor ,przyszedł ją
pocieszyć ...nie wierzy iż wrócą żywi...
-Teodorze ...-wyszeptała poprzez zaciśnięte wargi.
-Cichajcie , jeszcze nic straconego -głosem nie dającym nadziei powiedział Todor.
W odpowiedzi usłyszał szloch matki i żony , która straciła wszystkich.
Grozę sytuacji potęgowoły dzwięki uderzeń kry o drzewa za stodołą .
Nastała cisza...
Wtem rozległo się szczekanie psów , Wiktoria z nadzieją wybiegła przed chałupę .
Od strony stodoły pojawiły się cienie ludzkie , ile ich było i kto dojrzeć nie mogła ,
lampa naftowa niesiona przez człowieka na przedzie dawała zbyt mało światła.
Podeszli bliżej , poznała męża Marcina a za nim ...raz , dwa , trzy , cztery -synowie ...są wszyscy.
Całą gromadą weszli do chałupy .
-Ojca z komina my wzieli , jeno komin i dachu kawałek z pod wody widać było- odezwał się
syn Antek .
- Nic to , nic to , siadajcie do gorącego barszczu i kartofli , godać później będziemy -mówiła
Wiktoria podsuwając ławy do stołu -wy Todorze siadajcie z nami .
Jedli w milczeniu.
-Marcinie – zwrócił się Todor -a wiela tam w chałupie wody było ?
Marcin zły na całą sytuację i na własną głupotę , odburknął:
-W chałupie nie wiem , bo nie byłem ...a na strychu to była pod trzecią łatą ...
Ps.Marcin to ojciec Władysława - tego od zjedzonego krochmalu.
Ostatnio zmieniony czw gru 04, 2008 5:42 pm przez bernard123, łącznie zmieniany 1 raz.
Bernard Wdowiak
Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .
Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .
-
- Posty: 391
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 10:46 pm
- Lokalizacja: Radlin /k. Wodzisławia Śląskiego
- Podziękował/a: 144 razy
- Podziękowano: 55 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Witam.
Bardzo mi się podobają wszystkie Twoje opowieści.
Mogłabym tak czytać i czytać.
Lekkie pióro, proste, zrozumiałe zdanie.
Zwięźle, a jakże obrazowo.
Zbieram te wszystkie historyjki, sagi, opowiadania,
Twoje, Margolci i Ewuni.
Może rzeczywiście kiedyś wyjdzie książka:
"Zbiór utworów.....
Bardzo mi się podobają wszystkie Twoje opowieści.

Mogłabym tak czytać i czytać.

Lekkie pióro, proste, zrozumiałe zdanie.
Zwięźle, a jakże obrazowo.

Zbieram te wszystkie historyjki, sagi, opowiadania,
Twoje, Margolci i Ewuni.
Może rzeczywiście kiedyś wyjdzie książka:
"Zbiór utworów.....

Pozdrawiam serdecznie
Donata Pająk
Donata Pająk
-
AUTOR TEMATU - Posty: 201
- Rejestracja: pt kwie 11, 2008 12:14 am
- Lokalizacja: Magnuszew,Mniszew
- Podziękował/a: 4 razy
- Podziękowano: 8 razy
Re: Opowieści i wspomnienia
Donato , nie mnie obok tak wielkich osobistości stawać .
Dziękuję , bardzo dziękuję za dobre słowo , moja pisanina
jest własnym powrotem do dawnych chwil...
...chyba się starzeję i na wspominki zbiera mi się ...
Bernard
Dziękuję , bardzo dziękuję za dobre słowo , moja pisanina
jest własnym powrotem do dawnych chwil...
...chyba się starzeję i na wspominki zbiera mi się ...
Bernard
Bernard Wdowiak
Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .
Bawolec,Wdowiak,Grądziel,Woźniak,Trociński,
Narojczyk ,Miśkiewicz .