2. wszystko jw, tyle ze czas na ciotki, stryjow, babcie stryjeczne i kogokolwiek kto moze udzielic nam jakis wiadomosci.
3. narysowac drzewo, wprowadzic je do programu komputerowego, wraz ze wszystkimi danymi jakie zdobylas.
4. zastanowic sie czy to ci nie wystarczy, bo potem juz nie ma odwrotu

5. a potem przychodzi czas na akta metrykalne. jesli np Twoj dziadek juz nie zyje, idziesz do USC i prosisz o odpis aktu zgonu. na akcie zgonu masz miejsce i date urodzenia. sprawdzasz w jakiej parafii w momencie urodzenia lezala miejscowosc xxx i szukasz aktu urodzenia. jesli urodzenie mialo miejsce w 20 wieku, idziesz znow do USC, jesli w 19 wieku, przeszukujesz zasoby mormonow i "baze pradziad". zamawiasz interesujace Cie mikrofilmy, odczytujesz akta i na podstawie juz zdobytych informacji probujesz cofnac sie o nastepne pokolenie. pamietasz tez o probie odnalezienia aktow malzenstw, ktore zawieraja wiele cennych informacji itd itd
a w miedzyczasie wciaz zameczasz najblizszych i dalszych krewnych pytaniami. juz nie o daty, ale o historie, gdzie pracowali oni i twoi przodkowie, jak zyli, jaki byl ich status spoleczny, jakimi byli ludzmi. bo geneo to nie tylko cyferki dat... co z tego ze kiedys np dojdziesz do swojego przodka w 16 wieku, jesli bedziesz potrafila wymienic li tylko garsc suchych faktow z zycia swojego... dziadka.
pozdrawiam i powodzenia
maciek